środa, 29 sierpnia 2012



"Real love or toxic part VI"


- Hej mała… - powiedziała łagodnym głosem Mey podchodząc do łóżka swojej przyjaciółki. Do szpitalnej salki zaraz weszli Gunsi. Alex lekko otworzyła oczy i próbowała się uśmiechnąć, na widok przyjaciół, ale zamiast tego na jej twarzy pojawił się grymas bólu.
- Cześć – odpowiedziała słabym głosem. Wszyscy stłoczyli się obok jej łóżka i przyglądali jej się ze smutnymi minami.
- Co się tak gapicie, przecież nie umarłam – zaśmiała się lekko dziewczyna.
- Jak się czujesz ? – zmienił temat Slash.- Nie wyglądasz najlepiej.
- Dzięki Saul, ty to wiesz jak poprawić humor kobiecie.
- Hej pytamy poważnie, może nie wyglądasz najgorzej, ale jednak wylądowałaś w szpitalu. – wtrąciła się Roni.
- Więc teraz w pełni świadoma mówię wam, że nic mi się takiego nie stało, lekko się poobijałam, ale nic mi nie będzie za parę dni mnie wypiszą… - odparła zupełnie poważnie.
- Sama sobie tego nie zrobiłaś – zauważył Izzy.
- A właściwie to gdzie jest Axl? – zapytała zdenerwowanym głosem dziewczyna.
- No więc… - zaczęła Mey krążąc wzrokiem po całej Sali byleby nie patrzeć jej w oczy.
- No więc postanowiliśmy, że lepiej będzie jak Rose zostanie w HH. Po tym co ci zrobił powinien sobie wszystko poukładać. – dokończył, za Roni, Duff.
- Aha no dobrze, może to nawet lepiej. Swoją drogą nieźle nabroiliśmy Duff. – powiedziała już trochę spokojniejszym głosem Alex. Mckagan spojrzał na nią i lekko się uśmiechnął, ale w jego głowie krążyło wiele myśli, gdyby tylko wiedział, że to się tak skończy to by jej nie pocałował, ale czy na pewno. Przecież wiedział, jak Axl nieraz ją traktował, mógł się tego spodziewać. To moja wina – doszedł w końcu do wniosku Blondas.
- Przepraszam państwa ale panienka Koszyn musi odpoczywać, więc proszę już kończyć. – powiedziała pielęgniarka, która właśnie zajrzała do pokoju.
- Tak już … - wymruczał każdy z osobna. Mey schyliła się by pocałować ją w czoło przy czym wyszeptała:
- Jak tylko dorwę skurwysyna to go zabiję, przysięgam…
- Nie – powiedziała Alex tak głośno, by wszyscy mogli ją usłyszeć – ja sama muszę to z nim załatwić i proszę was wszystkich zostawcie to mnie…. Dobrze? – niestety nie dostała żadnej odpowiedzi. – Ja mówię poważnie…
- Dobra już dobra ja go nie tknę. – mruknął Izzy.
- Tak, ja też – dodał Steven.
-  Noo , ukażę go brakiem towarzystwa mojej zajebistej osoby – powiedział zadowolony Slash.
- Ale przecież to przez niego, jak ty ? – denerwowała się Roni, ale po tym jak przyjaciółka zgromiła ją wzrokiem, ta tylko pokiwała głową.
- Duff a ty ? – spytała nieśmiało poszkodowana.
- Co ja?! Wiem, że to prze ze mnie, ale nie mogę ci obiecać, że go nie tknę, po tym co ci zrobił mam ochotę sam wysłać go do szpitala i chyba właśnie tak zrobię. – po czym wybiegł z sali.
- Duff – krzyknęła za nim Alex, ale było to bezsensu, bo Mckagan już nic nie słyszał. Szedł przed siebie dając się ponieść emocjom. Wybiegł ze szpitala pozostawiając oszołomionych  pozostałych. Minęło dziesięć minut i był przed Hellhouse. Wpadł do domu prawie, że rozwalając drzwi. Axl poderwał się na równe nogi i od razu zapytał:
- Ej i co z nią ? Jak ona… - nie dokończył bo oberwał z pięści w twarz. – Stary co jest…? – i znowu oberwał tym razem obalił się na ziemię. Blondas na niego naskoczył, kucnął tuż nad nim i złapał go za koszulę. Zaczął obijać mu twarz i wrzeszczeć :
- Jak mogłeś jej to zrobić?! Ona cię kocha do cholery, a ty jesteś tylko zwykłym skurwysynem?! Nikim więcej… - pewnie szarpali by się tak dalej, ale do mieszkania wparowali Gunsi. Izzy szybko odciągnął Duff, a Adler zajął się Rudzielcem, który już chciał się rzucać z pięściami. Każdy wyrywał się tak mocno, że panowie nie mogli ich utrzymać. W końcu pomiędzy nimi stanęła Mey. Panowie nareszcie się opanowali.
- A ty tu czego ? – warknął na nią Axl.
- Nie twój pierdolony interes. Co mnie też pobijesz? – wycedziła przez zęby gniewnym tonem. Po tych słowach Rose się opanował i co dziwne wyglądał jak potulny baranek. Wszyscy usiedli w dużym pokoju i zapadła cisza.
- No jak ona się czuje ? – zapytał nieśmiało Axl .
- A jak myślisz?! Jak może się czuć dziewczyna, którą pobiłeś ? – powiedziała wściekła Mey.
- Dobra ja rozumiem, że jesteście wściekli, ja też jestem wściekły na siebie, ale czasu nie cofnę więc proszę powiedzcie co z nią. – odpowiedział błagalnym głosem Axl.
- No więc ma się w miarę dobrze, stan jest stabilny, ma tylko urazy zewnętrzne. Jutro chce cię widzieć. – powiedział chłodno Slash.
- Krew ci leci – zmieniła temat Mey i lekko dotknęła brwi Duffa, który siedział obok.
-Aaa – syknął.
- Macie jakąś wodę utlenioną ? – zapytała dziewczyna. Gunsi spojrzeli na siebie i się zaśmiali.
- To nie hotel pięciogwiazdkowy – powiedział z bananem na twarzy Steven.
- No tak zapomniałam… Melina Guns n’ Roses. Wiesz u siebie mam pełną apteczkę. To w sumie nie daleko….
- Uuu Roni się napaliła – mruknął Izzy .
- Stul dziób ! – odpowiedziała bardzo spokojnym tonem …
- Dobra,  dobra tylko nie bij… - powiedział Stradlin unosząc ręce na znak tego, że się poddaje.
- A wracając to nie chcę się narzucać i… - powiedział Duff.
- Nie wcale, to chodź – powiedziała Mey po czym pociągnęła za sobą Blondas i razem wyszli na dwór. Slash, Izzy i Adler też wyszli do Rainbow, a Axl znowu został sam…

20 minut później …. Mieszkanie Mey…

- Aaa pieczę …
- Zachowujesz się jak małe dziecko… Myślałam, że chłopcy z rockowego zespołu są bardziej męscy… - zauważyła Roni.
- Hej ranisz moje uczucia – zawył uroczo Duff.
- Och ale się przejęłam- mówiąc to ciężko westchnęła – To już gotowe.
- Dzięki, od razu mniej boli .
- Nie ma sprawy…. Napijesz się czegoś ? Mam whisky ….
- Oj tak bardzo proszę. –Potem wypili pół butelki tego cudownego alkoholu. Gadali o wszystkim i o niczym poznając się trochę lepiej.
- Czemu akurat musiałeś uderzać do zajętej dziewczyny i to jeszcze dziewczyny twojego kumpla? – zapytała podpita Mey.
- Yyy no nie wiem Alex jest naprawdę fajna, do tego ładna, ale chyba ja chciałem mieć to co Axl, kogoś kto mnie pokocha .- odparł lekko zakłopotany.
- Wiesz pewnie na świecie jest takich mnóstwo. Bo tak jesteś przystojny, wysoki, do tego grasz w zespole…
- A ty mogłabyś się we mnie zakochać ? – zapytał całkiem poważnie .
- Yyy nie wiem, ale sądzę, że tak … - powiedziała szeptem. Na jej słowa zareagował niemal błyskawicznie. Przysunął się do niej i musnął jej wargi swoimi. Zrobił to jeszcze kilka razy i w końcu to przerodziło się w namiętny pocałunek. Po paru chwilach oderwali się od siebie. Duff podniósł się z kanapy i dodał:
- Dziękuję za wszystko i ten do zobaczenia jutro… - cmoknął ją w czoło i wyszedł. Mey siedziała tam lekko oszołomiona tym co się stało, postanowiła, że dokończy butelkę Danielsa i pójdzie spać… Tak też zrobiła.

W tym samym czasie szpital w Los Angeles….

- Dobry wieczór . – powiedział mężczyzna, który właśnie wszedł do sali Alex.
- Dobry wieczór panie doktorze. O co chodzi coś się stało ? – zapytała lekko zaniepokojona dziewczyna.
- Niestety, ale mam złe wieści. Najpierw była pani nieprzytomna, a potem byli tu pani bliscy, więc dopiero teraz mogę to powiedzieć, że niestety, ale poroniłaś swoją ciążę.
- Co jaką ciążę ?! – zapytała z przerażeniem dziewczyna.
- O nic nie wiedziałaś. Byłaś w pierwszym miesiącu ciąży. Nie zdołaliśmy uratować dziecka…
- O matko … - po tych słowach po jej policzkach spłynęły łzy.
- Może pani porozmawiać z psychologiem, albo…
- Czy może mnie doktor zostawić samą?
- Tak oczywiście… Dobranoc … - lekarz wyszedł z pokoju pozostawiając ją samą. Alex wtuliła się w poduszkę i dała ujście łzą, jakie zgromadziły się w jej oczach.
- Moje… nasze … dziecko… - szlochała. Przepłakała pół nocy, gdy w końcu pogrążyła się w śnie…. 


czwartek, 23 sierpnia 2012




"Real love or toxic part V"



 Około miesiąc później…

Hmm upłynął miesiąc, a miłość między Alex i Axlem kwitła w najlepsze. Pomieszkiwali trochę u niej, a trochę w Hellhouse. Chłopacy z zespołu stali się dla niej rodziną, z resztą sądzę, że ona dla nich także. Jej praca w sklepie muzycznym też miała się dobrze, złapała kontakt ze słynnymi  muzykami i członkami zespołów. Jej współpracownik Max okazał się fajnym gościem, a co ważniejsze zatrudnili jeszcze jedną dziewczynę Mey Roni Diaz. Zaprzyjaźniły się z Alex. Stały się niemal nie rozłączne. Roni była amerykanką przyjechała do L.A. rok temu z San Francisco. Nie miała tu żadnej rodziny, tak samo jak Alex, więc stały się dla siebie prawdziwymi siostrami. Co tam jeszcze się wydarzyło… Hmm? Chłopaki łapali co raz więcej kontaktów z wytwórniami muzycznymi. Z resztą nie dawno wrócili z nizbyt udanej trasy koncertowej. Mieli jechać do Seattle, jednak niestety ich wan zepsuł się w połowie drogi. Dojechali na koncert autostopem, a na scenę wyszli cali śmierdzący od potu i zmęczeni. Po tym koncercie organizator odwołał resztę koncertów, a chłopcy z utęsknieniem wrócili do swojego miasta raju, czyli L.A. I właśnie tak powstała ich nowa piosenka czyli Paradise City.  Alex w między czasie uczyła się do egzaminów wstępnych i nawet nieźle jej szło. Codziennie zalewali się w trupa, a wieczorami chodzili do klubów, gdzie chłopacy czasem występowali. Pisali co raz więcej tekstów i komponowali  nowe melodię. Jednym słowem wszystko było okej. No prawie, ale o tym później.

1 sierpnia 1985 roku…

W Hellhouse   zadzwonił telefon, Alex otworzyła lekko oczy. Gdzie ja jestem kurwa ? – pomyślała dziewczyna, jak zwykle wczoraj imprezowali. Rozejrzała się po pokoju i zauważyła leżącego pod ścianą rudzielca.
- Axl telefon dzwoni – powiedziała rzucając  w niego poduszką.
- Co kurwa ?! – wrzasnął zdezorientowany chłopak .
- Telefon – powtórzyła. Rose podniósł się i podszedł do telefonu:
- Słucham.
- Dzień dobry dzwonie z Geffen  Records czy mogę rozmawiać z kimś z zespołu Guns n’ Roses.
- Przy telefonie Axl Rose, wokalista.
- To świetnie David Geffen chciałby się z wami umówić na spotkanie, prosił o dwóch członków zespołu. Dziś o 15.00 dwie godziny jazdy po za miastem.
- Yyy tak oczywiście, tylko mamy mały problem z transportem… - powiedział lekko zażenowanym głosem Axl.
- To nic przyślemy po was samochód na godzinę 13. Miłego dnia. – po czym kobieta się rozłączyła, a do chłopaka dopiero wszystko docierało. Nagle prawie nie rozniósł całego pokoju ze szczęścia. Wpadł powrotem do pokoju i rzucił się na dziewczynę z pocałunkami.
- Co ci ocipiałeś ?! – zapytała lekko przerażona dziewczyna.
- Nie po prostu się cieszę dzwonili z Geffen Records mamy się dzisiaj spotkać z Davidem, to znaczy dwóch z nas. Ja pierdole może w końcu się uda czaisz to ?!
- Okej okej rozumiem – uśmiechnęła się – To kogo weźmiesz ze sobą?
- Zobaczę kto jest przytomny, ale wziąłbym Izziego, on najbardziej nas ogarnia.
- Nieźle wczoraj zaszaleliśmy. Nic nie pamiętam. – zauważyła dziewczyna przecierając oczy ręką.
- Słuchaj wiem, że miałem ci dziś pomóc z malowaniem mieszkania, no ale chyba rozumiesz?
- No jasne wasza płyta jest trochę ważniejsza, a ja poproszę Duffa o pomoc. Co jak co ale jest od ciebie wyższy, więc może być bardziej przydatny. – uśmiechnęła się zadziornie dziewczyna.
- Oj prosisz się o lanie – podszedł do niej i zaczął ją łaskotać.
- Nie Axl proszę nie…. – śmiała się dziewczyna, ale oczywiście chłopak ani myślał o tym, żeby przestać. W końcu ich szarpanina przerodziła się w grę wstępną, pocałunki, macanki, pieszczoty i takie tam.
- Nie powinieneś się ubierać – wysapała dziewczyna .
- Nie na to czas się znajdzie. – po tych słowach rozchylił jej nogi i wszedł w nią zdecydowanie.
- Aaa kurwa … - krzyknęła.
- Podoba ci się co? – wysapał Axl.
- Oj taaak , aaa, proszę nie przes aaa przestawaj- krzyczała coraz głośniej w uniesieniu.
- Zamknijcie kurwa te pierdolone ryje spać nie można – usłyszeli zza drzwi wrzaśnięcie Slasha.
- Daj im spokój, słyszysz, że im dobrze, a ty się dopierdalasz bo wczoraj nic nie przeleciałeś – dołączył Duff śmiejąc się szyderczo.
- Pierdol się matole – opowiedział szorstko mulat i poszedł do kuchni. Duff postanowił zostać pod drzwiami sypialni Axla i razem ze Stevenem, który właśnie do niego dołączył zaczęli krzyczeć:
-Dajesz mała głośniej, o taaak właśnie!!!
- Axl dajesz mocniej,  mocniej !
W sypialni zaś już skończyli i śmiejąc się z chłopaków wyszli z pokoju.  Alex narzuciła na siebie tylko koszulkę Axla, a on miał tylko bokserki.
- Nie macie nic lepszego do roboty chuje ?! – naskoczył na nich rudzielec.
- Oj już tylko mnie nie bij. A nie zapomniałem, że to ja tu jestem wyższy – zaśmiał się blondas.
- Kurwa zaraz ci przypierdolę jak boga kocham! – bulwersował się Rose.
- Spokój !!! – wrzasnęła dziewczyna wchodząc pomiędzy nich. – Nie zachowujcie się jak dzieci.
- To on zaczął, zboczeniec jebany – żalił się Rudy.
- Spokój do chuja ! Czego nie rozumiecie w tym stwierdzeniu?! – chłopcy posłusznie spuścili głowy i podreptali do kuchni jeden za drugim. Wszyscy usiedli przy stole i szamali coś co akurat było w lodówce.
- Słuchajcie – zaczął Axl przełykając kawałek chleba – dzwonili z Geffen. Chcą się spotkać z dwójką z nas.
- O kurwa na serio ? – zdziwił się Adler.
- No, o  13 przyślą po nas samochód. Izzy pojechałbyś ze mną ?
- Yyy tak jasne czemu nie. – powiedział spokojnie Stradlin.
- Czemu go bierzesz a nie mnie ?! – zawył Saul.
- Oj tylko się nie popłacz. Izzy najwięcej komponuję i dlatego pomyślałem, że dobrze było, żeby był przy tej rozmowie.
- Dobra jak chcesz idę się nawalić. – powiedział ambitnie Hudson i wyszedł z kuchni.
- Przejdzie mu, a wy chłopcy powinniście się szykować jest 12.00, a nie wyglądacie najlepiej.- zauważyła Alex.
- No chyba masz rację idę pod prysznic – dodał Rudzielec, po czym cmoknął ją w usta i poszedł do łazienki, to samo zrobił Izzy. Dziewczyna została już w kuchni tylko z Adlerem i Duffem. Wstała od stołu i zaczęła sprzątać. Potem odwróciła się powrotem do chłopaków i zagaiła:
- Wiesz Duff mam do ciebie małą prośbę. – zatrzepotała rzęsami.
- No słucham - popatrzył się na jej dekolt.
- Och nie chodzi mi o to !? Potrzebuję twojej pomocy.
- Wiesz w pewnym sensie to też można nazwać pomocą … - powiedział seksownie, nadal gapiąc się na jej biust.
- Kurwa skup się. Dobra pomógłbyś mi z pomalowaniem mieszkania. Axl miał to zrobić, ale musi jechać do Geffena.
- Ooo szkoda, że o to chodzi bo już się chłopak napalił – zakpił Adler.
- Stul dziób! A wracając do tego to jasne pomogę. Jak pojadą to pójdziemy kupić farby.
- Dziękuję – powiedziała wdzięcznie i kręcąc tyłkiem najseksowniej jak umiała podeszła do niego i cmoknęła go w policzek. 
- Hej ja też chcę! – powiedział zasmucony Steven.
- Ty nie dostaniesz bo tylko mnie się należy. – zaczął się z nim przekomarzać Blondas.  Alex nie zwracała już na nich uwagi, wyszła z kuchni pozostawiając im ten problem do rozwiązania i poszła do pokoju w coś się ubrać. Wybrała zwykłe ciemne dżinsowe szorty i biały podkoszulek z ćwiekami na dekolcie, do tego klasyczne czerwone trampki. Swoje długie włosy upięła w luźną kitkę. Oczy pomalowała tylko maskarą, a usta pociągnęła ciemnym błyszczykiem.
- Yyym ślicznie wyglądasz - zauważył Axl wchodząc do pokoju owinięty tylko ręcznikiem.
- Dziękuję – uraczyła go soczystym buziakiem – A tu ci coś uszykowałam, żebyś wyglądał jak człowiek.
- Przecież ja tak  zwykle się ubieram …?
- No tak , ale te są świeże i nie pogniecione.
- Mój aniele – powiedział tym swoim głosem i podszedł do niej by ją pocałować.
- Nie tym razem masz 10 minut więc się sprężaj. – powiedziała mijając go, ale w połowie on złapał za jej nadgarstek pociągnął do siebie i wyszeptał do ucha:
- Kocham cię …
- Ja ciebie też – odparła patrząc mu w oczy, po czym jednak dała mu się pocałować. Po jakiś 20 sekundach oderwała się od niego i wyszła z pokoju, pozwalając mu tym samym na ubranie się. Zza okna dobiegł dźwięk klaksonu samochodu. Izzy i Axl byli już gotowi.
- Pa mała wrócę pewnie późno więc wpadnę do ciebie rano – po czym ją pocałował. Ta tylko kiwnęła głową.
- Tylko tego nie spierdolcie – powiedział Slash.
- Spoko postaramy się – odparł Izzy potem już wyszli, wszyscy rzucili im na pożegnanie „powodzenia” i wrócili do swoich zajęć.
- To co idziemy po tę farbę mała? – zapytał Duff.
- Tak możemy iść. Na razie chłopaki- krzyknęła na pożegnanie i zniknęła za drzwiami razem z Blondasem. Droga do sklepu upłynęła im w milczeniu po zakupie farby w odpowiednich kolorach i ilości, zmierzali w kierunku jej mieszkania. W końcu Mckagan przerwał ciszę :
- Axl jest cholernym szczęściarzem, że ma ciebie.
- Ja też jestem szczęściarą… - powiedziała, nie bardzo wiedząc do czego zmierza ta rozmowa.
- Ale on na ciebie nie zasługuje… Jesteś dla niego za dobra. Znosisz jego napady agresji i humory. Bo nie wmówisz mi, że te siniaki na rękach to przez to, że wpadłaś na szafkę, albo, że spadłaś z łóżka. – powiedział lekko zdenerwowanym głosem .
- Masz rację ty z chłopakami znacie go lepiej niż ja, i tak znoszę jego napady agresji i to, że czasem robi rzeczy które mi się nie podobają… Ale ja znoszę to tylko dlatego, że pomijając te złe chwilę on jest wspaniały. Kocham go jak nikogo na świecie. Jasne czasem mam ochotę to rzucić i zostawić go, ale ja chyba już nie umiałabym bez niego żyć… Jest dla mnie jak powietrze, niezbędny. I mimo, że ta miłość jest toksyczna to wierzę w to, że jest prawdziwa. Widzę jak on walczy sam ze sobą. Jak się wścieka, łzy w jego oczach. To jest przerażające, ale nie mogłabym go zostawić….  – odpowiedziała łamiącym się głosem, a jej oczy zaszły łzami.
- Hej dobra rozumiem, proszę tylko nie płacz… Wiem ja też jestem chujem i może nie mam prawa go oceniać, ale ja widzę jak on cię rani. I kurwa już nie mogę na to patrzeć. Mam ochotę mu za to przyjebać, ale gramy razem w zespole więc nie chcę tego rozwalić…
- Już wiem rozumiem i dziękuję za to, że mogłam się wygadać. Z nikim jeszcze o tym nie rozmawiałam oprócz Mey. Ale może skończmy ten temat i wejdźmy na górę. Powinnam mieć jeszcze coś w barku… - powiedziała ocierając łzy, które spłynęły jej po policzkach, byli już pod blokiem więc szybko wjechali windą na górę i rozstawili rzeczy na podłodze. Alex nalała im czystej wódki do szklanek i dolała coli. Zapuściła na gramofonie winyl Pink Floyd „Wish You Were Here” . Zaczęli przesuwać meble i rozkładać na podłodze gazety. Wypijając swoje drinki zaczęli malować ściany w salonie, po jakiś 15 minutach spotkali się na środku ściany. Akurat leciał tytułowy singiel z płyty. Dziewczyna zaczęła się kołysać w jej rytm. Była to jedna z jej ulubionych piosenek. Duff widząc to ukłonił się przed nią i poprosił do tańca. Alex na początku się zaśmiała, ale widząc, że kolega wcale nie żartuje podała mu rękę i zaczęli razem tańczyć. Obroty, ślimaczki etc. Do tego śmianie się i cieszenie z tego wszystkiego, kiedy przyszedł czas na drugą zwrotkę Duff przyciągnął ją do siebie mocniej i położył jej jedną rękę na plecach w drugiej trzymał jej dłoń. Byli bardzo blisko siebie, stykali się brzuchami. Alex wtuliła się  w niego a on tym swoim mega seksownym głosem zaśpiewał słowa drugiej zwrotki:
- How, I wish, how I wish you were here, We’re just two lost souls, swimming in a fish bowl, Year, after year, running over the same old ground. What have we found, the same old fears. Wish you were here.
- Wow jesteś niesamowity – powiedziała dziewczyna odklejając się od niego.
- Ty jesteś niesamowita . – opowiedział nie puszczając jej.
- Duff proszę rozmawialiśmy my…
- Kurwa pragnę cię od chwili gdy Axl przyprowadził cię do domu. Wcześniej chciałem cię tylko przelecieć, ale jak poznałem cię lepiej to było już coś więcej.
- Duff…
- Nie daj mi skończyć Axl nie zasługuję na ciebie ja z resztą też nie, jestem gnojkiem, dlatego przepraszam za to co zaraz zrobię…
- Ale co…? – nie zdążyła dokończyć, bo Mckagan ją  namiętnie pocałował. A ona poddała się pocałunkowi. Potem on włożył jej język do buzi, a ona zrobiła to samo. Trzymał ją mocno w ramionach. Po chwili oderwała się od niego z wystraszonym wzrokiem.
- Nie, my nie możemy. O kurwa on mnie zabije. – mówiła ze łzami w oczach kobieta.
- Nie tknie cię… - próbował powiedzieć chłopak, ale mu przerwała:
- Kurwa popierdoliło nas…. To ty zacząłeś, ale ja też… Boże co ja teraz zro… I niby jak mnie nie tknie jak się dowie to… -  załamał się jej głos.
- Możesz go zostawić … - powiedział niemal że szeptem Duff.
- Do chuja czego w zdaniu ja go kocham i nie umiałabym bez niego żyć nie zrozumiałeś? – zapytała sfrustrowana .
- Nie ja po prostu …
- Wiesz co dość już tu zrobiliśmy dzięki za pomoc, ale muszę zostać sama i wszystko przemyśleć. Wiesz gdzie są drzwi – powiedziała nawet na niego nie patrząc. Duff grzecznie jej posłuchał i wyszedł. Gdy dziewczyna usłyszała dźwięk zatrzaskania drzwi zalała się łzami.
- Co ja najlepszego zrobiłam – powiedziała na głos. – Muszę mu powiedzieć, ale skąd mam wiedzieć czy mi nic nie zrobi, ale sama jestem sobie winna. Nie na razie skończę malować… - i tak zrobiła po trzech godzinach malowania i opróżnienia całej butelki wódki, posprzątał i poszła pod prysznic. Ciepła woda była strasznie przyjemna, ukoiła jej myśli i zmęczone ciało. Stała tam jakieś dobre półgodziny. Gdy wyszła założyła szlafrok i wzięła proszek na ból głowy. Usiadła na kanapie było już po 20. Postanowiła więc, że zadzwoni do Roni i o wszystkim jej powie, tak też zrobiła.
- Halo - odezwał się ciepły głos po drugiej stronie.
- Hej to ja Alex. – powiedziała smutnym tonem.
- O cześć fajnie, że dzwonisz , ale jakaś taka przygnębiona jesteś, stało się coś? Tylko mi nie mów, że znowu przez niego ?
- Nie , nie tym razem to ja zawiniłam. Mówiłam ci, że mieliśmy dziś malować moje mieszkanie, ale Axlowi coś wypadło więc poprosiłam Duffa. No i tak malowaliśmy i leciało Pink Floyd i on poprosił mnie do tańca i tak się przytulaliśmy i wtedy on powiedział że Rose na mnie nie zasługuję, a on mnie pragnie i wtedy mnie pocałował. A ja zamiast go odepchnąć  to też go całowałam – powiedziała prawie, że jednym tchem.
- O kurwa … - powiedziała zaskoczona Mey.
- No wiem, ale ja kocham Axla i kazałam się wynosić Duffowi. Ale teraz nie wiem co mam zrobić muszę powiedzieć Rose ‘ owi.
- Jesteś pewna może lepiej żeby nie wiedział, w końcu to był tylko pocałunek….
- Nie, nie chcę kłamać. Przepraszam cię ale wypiłam całą butelkę i jestem cholernie zmęczona więc wybacz, ale się położę. Zadzwonię jutro….
- Okej trzymaj się mała …
Alex poszła do sypialni i położyła się, ale była zbyt przejęta, żeby spać. Kręciła się z jednego boku na drugi. Chciała już mieć to za sobą i powiedzieć Axlowi. Jej modły zostały wysłuchane dopiero rano około 7 . Do drzwi ktoś zapukał. Alex poderwała się z łóżka i natychmiast wpuściła go do środka. Rzucił się na nią z pocałunkami i wziął na ręce. Zaniósł ją do sypialni i posadził na łóżku.
- Cześć kotek – powiedział cmokając ją w czoło.
- Hej…
- Wiesz co najprawdopodobniej podpiszemy kontrakt, trzeba jeszcze wszystko dograć, kilka spotkań i tak dalej, ale wierzę, że tym razem może się udać. Ale co  ty masz taką smutną minę, nie cieszysz się?
- Nie bardzo się cieszę – zapewniła go – tylko muszę ci coś powiedzieć… - Axl spojrzał na nią z nutką strachu w oczach. – Więc – kontynuowała- wczoraj gdy ja i Duff malowaliśmy salon to my … to my się całowaliśmy… - dokończyła ze łzami w oczach .
- Wy co?! – wrzasnął Rose, a do twarzy spłynęła mu krew, ścisnął ją za ramiona tak mocno, że pewnie zostaną siniaki. – Wiedziałem, że gnojowi kurwa nie można ufać ale ty ?!
- Ała Axl to boli puść …
- Cicho!!! - krzyknął po czym walnął ją w twarz. Łzy ciekły jej po policzkach i zaczęła się z nim szarpać. Ten jeszcze mocniej ją ścisnął i w końcu popchnął na ścianę dość mocno by się po niej osunęła na podłogę. Straciła przytomność. Axl w furii nawet tego nie zauważył, wywrócił wieszak na płaszcze i wybiegł z mieszkania. Gdy wychodził z bloku minął się z Mey, która postanowiła odwiedzić przyjaciółkę i zrobić jej śniadanie.
- Co się kurwa gapisz idź ją pociesz… - naskoczył na nią i poszedł w stronę Hellhouse. Dziewczyna od razu zrozumiała o co chodzi i pobiegła do windy, drzwi do mieszkania były otwarte, weszła i położyła zakupy na podłodze pobiegła do sypialni i zobaczyła Alex, która bezwładnie leżała na ziemi. Roni kucnęła przy niej i wzięła jej głowę na kolana.
- Alex obudź się proszę, wstawaj ! – bezskutecznie próbowała ją ocucić. Wstała i szybko wykręciła numer pogotowia. Potem wszystko działo się już szybko przyjechała karetka, zwieźli ją na noszach. Jeden z ratowników trochę uspokoili Mey, ale i tak się upierała, że pojedzie z nimi.
- Nie proszę zostać i spakować jej potrzebne rzeczy, ubrania, dokumenty i jakieś owoce. Wtedy przyjedzie pani do szpitala. Dobrze?
- Tak dobrze. – wywieźli ją i Roni została całkiem sama. Wzięła jakąś torbę i zaczęła pakować potrzebne rzeczy, gdy miała już wszystko, wyszła zamykając mieszkanie i poszła do Hellhouse powiadomić chłopaków.

W tym samym czasie HH…

- Kurwa zabiję cię gnoju !!! -  wrzasnął Axl wpadając do Hellhose. Duff siedział na kanapie ale domyślił się o co chodzi więc wstał i zaczął się tłumaczyć:
- Axl to nie tak ja nie… - ale nie zdążył dokończyć bo Rudzielec wymierzył mu prawego sierpowego. Mckagan zatoczył się lekko do tyłu.
- Ty dupku !!! Dlaczego ona, do kurwy dlaczego?!?! – i znów się na niego rzucił, ale Slash podszedł i złapał go od tyłu i przytrzymał .
- Uspokójcie się i gadaj o co chodzi? – powiedział przyciskając go mocniej mulat.
- O moją kurwa dziewczynę… Dziwkarz się z nią całował…
- Wiem Axl nie chciałem, żeby tak wyszło, ale to moja wina, ona nic nie zrobiła.
- Zaraz ci obije tą pierdoloną mordę – wciąż wściekał się Axl.
- Spokój !!! powiedziałem daj mu wyjaśnić – wrzasnął  Saul.
- Szkoda na to czasu – powiedział za nimi kobiecy głos. Wszyscy się odwrócili ukazała im się młoda dziewczyna, miała krótko obcięte ciemne loczki, duże zielononiebieskie oczy i pełne różowe usta. – Hej jestem Mey przyjaciółka Alex i właśnie w jej sprawie przychodzę – spojrzała ze wściekłością na Axla.
- A co popłakała się że się wydarłem, przejdzie jej…
- Nie do kurwy Rose! Alex zabrali do szpitala, chcesz coś dodać?! – wrzasnęła.
- O kurwa co …? Do jakiego szpitala…? – powiedział zakłopotany chłopak.
- Jesteś nie normalny, jak ją pobiłeś to się nie dziw teraz. – mówiła z narastającym gniewem dziewczyna.
- Co zrobiłeś ? – zapytał równie wściekły Duff.
- Ale ja nie chciałem jej skrzywdzić, ja… - próbował tłumaczyć się Axl.
- Dość chodźcie pojedziemy do szpitala. – zarządziła Roni. Wszyscy zerwali się i zmierzali do wyjścia, ale dziewczyna zagrodziła przejście Rudzielcowi. – Ty nie idziesz, na pewno nie chce cię widzieć …. Więc chociaż to uszanuj. -  Axl już chciał się odezwać, ale  wszyscy wyszli zostawiając go samego w Hellhouse, za towarzysza służyły mu jego kłębiące się w głowie myśli… 

środa, 22 sierpnia 2012



"Real love or toxic part IV"


Nazajutrz…

Alex obudził jakiś hałas pochodzący z kuchni. Otworzyła powoli oczy i przeciągnęła się wdzięcznie na swoim łóżku. Rozejrzała się po pokoju, nigdzie nie było jej rudzielca. Wstała więc powoli i ponieważ była całkiem naga postanowiła okryć się szlafroczkiem, który podniosła z ziemi. Wyszła z sypialni i podążyła w  stronę kuchni i ku jej zadowoleniu znalazła swojego faceta. Krzątał się po kuchni przygotowywał śniadanie, dziewczyna zatrzymała się przy wejściu do pomieszczenia i w ciszy mu się przyglądała. Chłopak próbował usmażyć jajecznicę. Chodził w samych bokserkach, jego włosy w artystycznym nieładzie opadały mu na ramiona. Robiąc śniadanie nucił pod nosem jakąś melodię, a Alex tylko się uśmiechała, w końcu podeszła do niego. Był odwrócony do niej tyłem, więc  i cmoknęła go w lewe ramie:
- Cześć przystojniaku – powiedziała zadziornie, po czym klepnęła go w pośladki.
- Hej – podskoczył zdziwiony – wyspałaś się ?
- No powiedzmy… Znalazłeś w ogóle coś w lodówce?
- Nie było łatwo ale mam jajka i… - wyciągnął z dolnej szafki jakąś szklaną butelkę. – Twoja ciocia zostawiła ci mały prezencik.
- O to zajebiście, nie spodziewałam się tego po niej, ale przynajmniej możemy się upić – uśmiechnęła się szyderczo.
- A właśnie kiedy kolejna kontrola – wypowiadając ostatnie słowo narysował w powietrzu cudzysłów.
- Raczej się nie zapowiada – odpowiedziała powoli dziewczyna.
- Uuu a co zrobiłaś? – zapytał bardzo zaciekawiony pan Rose.
- Oj nic takiego po prostu powiedziałam jej co o niej myślę i dałam do zrozumienia, że dam sobie radę bez niej. 
- Nie ładnie, nie ładnie – pomachał na nią palcem – ale przy najmniej nie będę już musiał się chować pod łóżko. – Potem podał jej jajecznice i nalał znalezionego trunku do szklanki.
- Hmmm Axl jest dopiero 11, nie uważasz, że trochę za wcześnie ?  - zauważyła dziewczyna wskazując na szklanki.
- Pij nie pierdol dawno się nie nawaliłem… Kotku…
- Tak … tak. Dobra a co mi tam… - wypiła wszystko jednym tchem i przesunęła szklankę bliżej rudzielca, dając tym samym do zrozumienia, że prosi o dolewkę.
- Spokojnie mała .
- Lej nie pierdol – powiedziała uśmiechając się szyderczo.
- Okej okej spokojnie.
- Wiesz muszę ci coś powiedzieć… - zaczęła Alex. Rose spojrzał się na nią badawczo, ale nic nie powiedział. – To nic złego nie martw się – kontynuowała, na twarzy chłopaka znów zagościł uśmiech. – Więc dostałam pracę .
- Co? Jaką pracę, tylko mi nie mów, że będziesz paradować z gołym tyłkiem w Rainbow, albo w Whisky… - powiedział szorstko.
- Nie to nie jest praca w żadnym klubie, dostałam robotę w sklepie z asortymentem muzycznym, niedaleko Whisky. Jakaś kasa zawsze się przyda, więc pomyślałam, że to dobry pomysł.
- No okej dobry, a z kim tam będziesz pracować?
- Jakimś chłopakiem, ma na imię Max.
- Tylko, żeby mu się któregoś razu nie zachciało cię przelecieć na zapleczu. – zakpił Rose.
- Za kogo ty mnie uważasz, za jakąś dziwkę, która daje dupy na zapleczu?! – zbulwersowała się dziewczyna.
- Dobra nie to miałem… - zaczął tłumaczenia.
- Nie skończyłam jeszcze – przerwała mu – A ty niby masz się za lepszego ?! Przypomnij sobie jak się poznaliśmy w klubie. Jesteś dokładnie taki sam jak wszyscy tutaj, tylko ty tego nie dostrzegasz. Kurwa pan idealny Rose się znalazł. Myślałam, że masz o mnie inne zdanie i że nawet przez myśl ci nie przejdzie, że mogłabym się przespać z kimś innym. I dziękuję kurwa bardzo za pierdolone śniadanie! – Wstała od stołu i poszła do łazienki, nie dając dojść do słowa Axlowi. – Kurwa – powiedziała do swojego odbicia dziewczyna. Wpatrywała się w lustro bez sensu. Ale w sumie to co ja sobie myślałam, ja prawie go nie znam. Krążyły jej po głowie różne myśli, ale zagłuszyło je pukanie do drzwi.
- Dobra kotek miałaś racje, jestem idiotą i co z tego. Wyjdź proszę bo sam wypiję tą całą butelkę. No weź przepraszam, tak jestem jak wszyscy, ale jestem bardziej zazdrosny. Oj weź jesteś dla mnie ważna naprawdę. – mówił całkiem poważnie chłopak opierając się o drzwi łazienki.
- Możesz już skończyć – powiedziała nastolatka wychodząc z łazienki – już mi przeszło, ale ja nie jestem, dziewczyną której można rozkazywać. Czaisz?
- Tak jasne – przytaknął posłusznie Rose.
- Powinniśmy iść na jakieś zakupy, kupić coś do żarcia… A tak w ogóle to nie masz żadnej próby albo cos? Siedzisz u mnie już dwa dni.
- Nie koniecznie chłopaki pewnie znowu się naćpali i schlali, potem coś wyruchali, a teraz leżą półprzytomni w Hellhouse. Ale jak chcesz to możemy iść do nich dziś wieczorem poznasz ich.
- Yyy tak jasne czemu nie. To idziemy do sklepu?
- A nie masz zamiaru się najpierw ubrać ? – zapytał patrząc na jej zgrabny tyłeczek. – Chociaż jak dla mnie to możesz iść w szlafroku.
- A chcesz żebym tak paradowała po mieście? Podobno jesteś zazdrosny . – zapytała z błyskiem w oku.
- Oj nie masz racje marsz do pokoju się ubrać – wskazał jej pokuj i poprowadził ją jak małą dziewczynkę . Ta usiadła na łóżku i dała Axlowi miejsce do popisu jego umiejętnościami w zakresie mody. Wyciągnął jej czarną, skórzaną mini, zwykły czerwony top na ramiączka i czerwone stringi.
- Hmm całkiem ładne, a majtki będą mi potrzebne ? – spytał podchodząc do niego i przejeżdżając palcem po jego torsie.
- Nie kuś… chyba, że chcesz ?
- Chcę – wyszeptała mu do ucha i zaczęła całować go po szyi. Axl przyparł ją do ściany, zaczęli się namiętnie całować, chłopak pociągnął za sznurek przy jej szlafroku i opuścił go z jej ramion. Dziewczyna stała przednim już całkiem naga on też szybko pozbył się bokserek. Jego mały kumpel już czekał na to, by mógł wejść do jej najbardziej intymnego miejsca. Tym razem to ona przejęła kontrolę pchnęła go na łóżko i usiadła na nim, złożyła jeszcze kilka pocałunków na jego szyi, potem przesunęła się lekko i poczuła go w sobie. Krzyknęła z podniecenia. Zaczęła poruszać biodrami w górę i w dół na zmianę kołysząc się też w przód i w tył. Axl trzymał ją za biodra, czasem przenosił się na jej piersi i „bawił „ się nimi. Oboje krzyczeli,  jęczeli i dyszeli ze zmęczenia. Na czole chłopaka pojawiły się kropelki potu. Alex co raz mocnie i szybciej go „ujeżdżała” w końcu po paru minutach wzajemnej rozkoszy i uniesienia skończyli oboje  tym samym dochodząc do upragnionego orgazmu. Dziewczyna zeszła z Rudzielca i jak gdyby nigdy nic zaczęła się ubierać.
- Jesteś niesamowita – powiedział lekko zdyszany Rose.
- Dziękuję – powiedziała z zadowoleniem Alex.
- Jesteś jedną z niewielu dziewczyn które lubią to robić na jeźdźca. – ciągnął.
- Hmm lubię od czasu do czasu przejąć kontrolę. Dobra koniec gatki ubieraj się.
Po jakiś piętnastu minutach i opróżnieniu do końca butelki z alkoholem wyszli razem z mieszkania i lekko chwiejnym krokiem ruszyli w stronę  jakiegoś marketu. Szli koło siebie Axl obejmował ją w pasie tym samym podtrzymując ją na nogach. Jednak to co zostawiła ciocia dawało mocnego kopa. Weszli do marketu i wzięli duży koszyk na kółkach byli dość pijani więc wrzucali kilka rzeczy do środka, ale ich zakupy polegały głownie na jeżdżeniu koszykiem po sklepie. Podeszli w końcu do kasy i śmiejąc się niewiadomo z czego wyjęli na ladę trochę jedzenia i jedną  butelkę  Jacka Danielsa, trzy butelki wódki , dwa wina marki Night Train i pięć opakowań czerwonych malboro. Kasjerka popatrzyła na nich trochę zdziwionym wzrokiem.  Ale gdy rudzielec odwzajemnił jej się z miną pod tytułem „Co się tak kurwa gapisz ?!” to od razu przeszła do liczenia zakupów. Alex zapłaciła za wszystko, a Axl spakował do reklamówek i wziął w rękę. Wyszli ze sklepu było około 15 . Dziewczyna stwierdziła nagle, że nie chce jej się iść na pieszo więc wlazła do sklepowego koszyka, Rose niewiele myśląc wrzucił tam torby z zakupami i zaczął  ją wozić po parkingu. Alex śmiała się i prawie by się wywalili (wiecie takie tam odpały po pijaku) . Nagle podbiegł do nich ochroniarz i zaczął wrzeszczeć, że zapłacą karę , za bezczeszczenie czyjejś własność. Alex zaczęła się tłumaczyć, że już sobie idą, ale nie spostrzegła się nawet jak Axl wymierzył  mu w twarz lewego sierpowego. Mężczyzna obalił się na ziemię. Rudzielec złapał dziewczynę za rękę, a w drugą wziął reklamówki, pociągnął ją za sobą:
- Chodź musimy stąd spierdalać, zanim się podniesie.  – biegli ile sił w nogach. Gdy w końcu byli dość daleko przystanęli na chwilę i Alex wybuchła śmiechem. On też już nie mógł wytrzymać.
- Ale mu przyłożyłeś – zdołała powiedzieć dziewczyna.
- No co chuj się przypierdolił nie wiadomo o co, należało mu się. – odparł zadowolony z siebie pan Rose.
- Gdybym była trzeźwa to bym na ciebie naskoczyła, ale teraz mam to wszystko w dupie. – rzuciła się mu na szyję i zaczęła całować. Nie potrzeba było długo czekać Axl natychmiast zaangażował się w pocałunki. Zwarzywszy na ich stan wcale nie było dziwne, że przewrócili się na trawnik obok chodnika.  Leżeli tak i się całowali, nie obchodziło ich to , że wszyscy przechodnie się na nich gapią.
- Ahh ta dzisiejsza młodzież… Idźcie do domu albo gdziekolwiek, a nie tak na środku ulicy się obściskujecie- wygłosiła jakaś starsza babka, która akurat przechodziła. W odpowiedzi dostała tylko pokazanie dwóch środkowych palców.
- Powinniśmy wstawać – zauważyła Alex odrywając się od jego ust.
- Ale ja nie chcę jest tak fajnie – zawył Rose.
- No dalej musimy zanieść rzeczy do mojego mieszkania, a potem mieliśmy iść do chłopaków.- dziewczyna zaczęła się podnosić, ale udało jej się to dopiero za trzecią próbą. Zaraz pociągnęła za sobą Rudzielca. Zaszli do jej mieszkania i zostawili rzeczy. Już mieli wychodzić, ale Axl zatrzymał się i powiedział:
- Nie możesz tak wyjść .
- Yyy a niby czemu ? – zapytała lekko zakłopotana.
- No bo przecież chłopaki to cię tam zgwałcą na wejściu. – powiedział całkiem poważnie Rose.
- Oj daj spokój jakoś sobie dam radę. Przecież mam ciebie, w razie czego pokażesz im kto tu rządzi. – powiedziała najbardziej przekonywującym tonem na jaki ją było stać, żeby jeszcze bardziej dodać mu otuchy podeszła do niego i ucałowała go w policzek. – No chodź już.
Droga do Hellhouse poszła dość gładko szli razem przytuleni do siebie. Alex trzymała jedną rękę w tylniej kieszeni jego spodni. Rozmawiali o wszystkim on wypytywał co ona robiła  w Polsce itp. Taka tam gadka szmatka. W końcu dotarli do HH. Axl wszedł pierwszy i poprowadził Alex do salonu. Siedzieli tam wszyscy, na ławie stało wino i leżały fajki chłopacy oglądali coś w telewizji. Kiedy Axl wszedł do pokoju pierwszy odezwał się mulat:
- O proszę kto to wrócił, za bardzo to ci się nie spieszyło. Już myśleliśmy, że się na śmierć zaćpał, albo, że przez te dwie doby jakąś laskę dymał, która by ci dała więcej niż raz…
- Chłopacy to jest Alex moja… dziewczyna. Alex poznaj to jest Guns n’ Roses . Slash, Duff, Steven i Izzy. – przerwał Slashowi wypowiedź.
- Hej wam – przywitała się dziewczyna.
- No siema, ale fajnie w końcu ktoś nowy. To co siostrzyczko czego się napijesz, to znaczy poprawka mamy tylko te tanie wino.- zaczął pierwszy Steven.
- Tak jasne, ale właściwie to mamy też coś dla was. – i dziewczyna wyjęła na stół dwie całe butelki wina.
- Już ją lubię – powiedział z uśmiechem Duff sięgając po butelkę. Axl usiadł na kanapie koło Izziego i poklepał miejsce obok, żeby Alex też usiadła, i właśnie tak zrobiła. Wypili wino i poznali się lepiej, zrobiło się dość późno, a kochasie byli podpici więc postanowili zanocować w HH. Slash i Izzy poszli na miasto coś pobzykać, Duff i Steven wciągnęli po działce koki i złapali niezły odlot. Nagle Axlowi zrobiło się wstyd. Wstydził się tego, że ona musi to wszystko oglądać. Ona była inna nie chodziło jej tylko o seks chociaż to  też było przyjemną częścią ich znajomości. Ona nie znała takiego świata. A on był jego częścią, mieszkał w tej melinie z czterema wiecznie pijanymi chłopakami, próbowali wydać płytę i może w końcu się uda ale nic nie wiadomo. Ona miała skończyć studia  i być świetną dziennikarką. Co ona w ogóle we mnie widzi? – pomyślał Rose. Dziewczyna jakby to usłyszała bo przytuliła się do niego i wyszeptała do ucha :
- Hej nie martw się nie jest tak źle, są całkiem fajni. Wychodzi na to, że to moja jedyna rodzina więc damy radę. Ale błagam cię idźmy spać bo zaraz pierdolnę na twarz.
- Tak już … - poszli na górę do jego sypialni, zostawiając naćpanych kolegów samych sobie. W pokoju nie było nic prócz łóżka i małej szafki. Położyli się więc i Alex wtuliła się w jego klatkę piersiową.
- Dobranoc – powiedział szeptem i ucałował ja w czoło. Szybko usnęli to był długi dzień…

wtorek, 21 sierpnia 2012




"Real love or toxic part III"

Rano…

Puk… puk…

- Ola… halo otwórz wreszcie te drzwi! – usłyszała zza drzwi jeszcze nie do końca obudzona Alex. – Haloo!!! – nie dawała za wygraną ciotka….
-Ciotka… o kurwa- pomyślała dziewczyna. – Axl wstawaj !!!- szturchnęła go w ramie dziewczyna.
- O Jezu o co ci chodzi? Masz aż tak wielką ochotę? – powiedział jeszcze lekko zaspanym głosem pan Rose.
- Tak ochotę to ja mam zawsze, ale moja ciotka przyszła i stoi za drzwiami, nie może cię tu zobaczyć .
- No i co z tego, wstydzisz się mnie?- zapytał szyderczym uśmieszkiem chłopak.
- Kurwa czy ty do chuja nie rozumiesz co do ciebie mówię?! Wczoraj tu przyjechałam i już mam w łóżku faceta. Moja rodzina jest z Polski pamiętasz? Ceni sobie tradycje, ślub i tak dalej, więc spierdalaj pod łóżko i siedź cicho dopóki ci nie powiem, że możesz wyjść! Czaisz Rose? -powiedziała   z frustracją  w głosie dziewczyna w tym samym czasie zakładając szlafrok.
- Oj już,  już nie denerwuj się tak, spokojnie już się chowam pod łóżko… - i grzecznie jak dziecko w przedszkolu wszedł pod łóżko. Alex szybko pobiegła do drzwi i wpuściła swoją ciotkę.
- Hej ciociu – przywitała się z udawaną uprzejmością.
- Cześć skarbeńku – rzuciła się z uściskami na swoją siostrzenice. Po czym od razu przeszła do salonu i rozsiadła się na kanapie. Zaczęła wygłaszać swoje wywody na temat tego jak to fajnie dziś będzie na ich wycieczce po mieście. Alex kłębiły się tylko myśli, że jakoś musi przeżyć dzisiejszy dzień, a potem jakoś się pozbędzie ciotki ze swojego życia. Z jej monologu myśli wyrwał ją głos ciotki:
- Dwie szklanki? Miałaś wczoraj jakiegoś gościa? – zapytała podejrzliwym głosem kobieta wskazując na ławę.
- O kurwa – pomyślała Alex- cholerne szklanki. – Nie po prostu zapomniałam je wynieść wiesz, wczoraj jak tu sobie siedziałam to zapomniałam, że już wzięłam szklankę i poszłam po drugą… haha – dodała na głos dziewczyna.
- Hmm no już dobrze, widzę, że cię obudziłam, więc idź się ubierać bo zaraz jedziemy na naszą przejażdżkę…
- Tak już  chwileczkę narzucę coś na siebie. – dziewczyna natychmiast poszła do sypialni, gdzie na łóżku czekał jej kolega. – Co ty robisz, mówiłam, żebyś siedział pod łóżkiem.- dodała szeptem.
- No wiem ale lekko tam brudno i masz tam kilka ciekawych rzeczy… - uśmiechnął się zawadiacko.
- Jakich kurwa rzeczy wczoraj się wprowadziłam…. Nie ważne zaraz wychodzę z ciotką wrócę pewnie wieczorem, jak wyjdziesz wystarczy, że zatrzaśniesz za sobą drzwi – mówiła jak na kręcona szukając czegoś odpowiedniego do założenia.
- A nie mogę na ciebie tu zaczekać ? – zapytał nieśmiało Rose .
- Hmm nie wiem jak chcesz, myślałam, że masz ciekawsze rzeczy do roboty.  Na przykład, że chcesz poszukać kolejnej dziewczyny w barze – spojrzała się na jego krocze ze złośliwym uśmieszkiem.
- Hej teraz ja chcę to robić tylko z tobą na wszystkie możliwe sposoby… - rozmarzył się chłopak podchodząc do niej i łapiąc ją w tali.
- Coś ty nagle taki chętny ? – spytała zaciekawiona zawieszając ręce na jego szyi.
- No wiesz chodzisz w samym szlafroku, a ja jestem tylko facetem i mam swoje potrzeby po za tym mój mały kumpel też chciałby się trochę zabawić …
- O to niestety musisz zabawić swojego kolegę sam bo ja wychodzę. Więc puszczaj bo muszę się ubrać… - zaczęła się lekko szarpać, ale on ją przycisnął  i namiętnie pocałował, po czym dodał:
- To mi musi na razie wystarczyć… - zasmucił się pan Rose.
- Oj biedaczku… - zrobiła smutną minkę dziewczyna. I założyła klasyczną czarną sukienkę na grubych ramiączkach sięgającą przed kolano do tego cienkie bolerko, żeby zakryć jej siniaki i płaskie balerinki.
- Dziś wyglądasz grzeczniej niż wczoraj… - zauważył Rudzielec.
- Czy ty coś sugerujesz?
- Nie absolutnie jesteś tak samo seksowna.
- Nie czaruj już tak.
- Ola musimy już iść. Co ty tam tak długo robisz? – usłyszeli zza drzwi głos ciotki.
- Już idę! – krzyknęła Alex, po czym pocałowała prosto w usta „swojego” chłopaka i wyszła z sypialni.
- Och pięknie wyglądasz kochanie – zachwycała się ciocia
- Dziękuję, możemy już iść?
- Ach tak, tak już idziemy. – i tak wyszły z mieszkania i pojechały tak jak zapowiadała ciotka najpierw na uczelnie Los Angeles Harbor College. Szkoła jak szkoła, Alex poszła do informacji i umówiła się na spotkanie z dziekanem na za tydzień, wzięła także zakres do egzaminów wstępnych. Było tego dość sporo, ale miała całe lato na naukę… Na to jeszcze przyjdzie pora. Po wizycie na uczelni jeździły po mieście ciotka tym swoim zrzędliwym tonem narzekała na wszystko co się dało. Alex już naprawdę miała dosyć. Jak długo można zrzędzić. Nic jej się nie podobało oprócz wyprzedaży w sklepie dla puszystych. Dla dziewczyny to miasto to był zupełnie inny świat, inni ludzie. Właśnie tu mogła robić wszytko i spełnić swoje wszystkie marzenia. Nagle z jej myśli wyrwało ją to, że ciotka zaparkowała samochód i wysiadła. Alex zrobiła to samo po czym zapytała:
- Ciociu po co tu stanęłyśmy?
- Idziemy coś zjeść, jak mniemam nic nie masz w lodówce na obiad, a wyglądasz jak głodujące dziecko w Afryce.- wciąż skarżyła się ciocia.
- Matko przestań na wszystko narzekać, od samego rana nie robisz nic innego tylko zrzędzisz. Nie nudzi ci się to czasem?  - nie mogła już wytrzymać dziewczyna.
- Jak ty się odzywasz?! Opanuj się! – krzyczała kobieta zwracając tym samym uwagę całej ulicy w ich stronę.
- Możesz tak nie wrzeszczeć bo zaraz napiszą o nas w gazetach. I nie, nie mam zamiaru się opanować, mam dość twoich uwag co do mojego życia, wyglądu a nawet do tego czy jem czy nie. Dziękuję za wszystko, ale mam cię kurwa serdecznie dosyć i nie martw się jakoś sobie bez ciebie poradzę nie mam 5 lat tylko 19 więc żegnam- powiedziała zdenerwowana Alex, po czym odwróciła się i szła w kierunku swojego mieszkania, pozostawiając ciotkę na środku ulicy z bardzo zdziwioną miną. Chyba nie spodziewała się takiego obrotu zdarzeń, pewnie wciąż sądziła, że Alex jest grzeczną i dobrze wychowaną dziewczynką. Tylko problem w tym, że gdy się widziały ostatni raz to ona miała 10 lat, więc kilka rzeczy się zmieniło.  Dziewczyna nie znała jeszcze za dobrze L.A. więc kierowała się znakami i pytała co jakiś czas przechodniów. Ale jak to w mieście aniołów niektórzy nie byli tymi na jakich wyglądali, dlatego nie raz natrafiła na transwestytów lub po prostu prostytutki, no ale… W końcu znalazła się na swoim ukochanym The Sunset Strip. Teraz już znała drogę powrotną. Przechodziła właśnie koło wczoraj poznanego baru i nagle zaczęła trapić ją myśl – Jak ja się znowu spotkam z Axlem? Może przyjdę tu znowu wieczorem na pewno będzie się tutaj gdzieś szlajał… Tak rozmyślając szła dalej znajomą ulicą, gdy zauważyła ogłoszenie na sklepie ze sprzętem muzycznym „ Szukamy pracownika/pracownicy, potrzebny od zaraz” .
- Hmmm – pomyślała Alex – jakaś kasa zawsze się przyda. – Weszła do środka i oniemiała wszędzie były piękne gitary na jednej stronie akustyczne i klasyczna, na drugiej elektryczne, zaraz za nimi znajdowały się perkusje, talerze i bębny. Pod ścianą stały wzmacniacze i głośniki i gdzieś w środku tego wszystkiego kasa. Stał za nią młody chłopak, był dość wysoki około 180cm wzrostu, miał długie, jasne włosy związane gumką z tyłu głowy. Niebieskie oczy i jasna karnacja dobrze ze sobą współgrały. Ubrany był w ciemny podkoszulek z logo Gibson i poszarpane dżinsy, wszystko dopełniały półdługie glany.
- Hej – zagaiła nieśmiało Alex.
- Yyy część… W czym mogę pomóc? – zapytał chłopak przyglądając się jej uwarznie.
- Widziałam ogłoszenie na drzwiach, chciałam pogadać o pracy. – wskazała ręką na drzwi wejściowe.
- A tak jasne, ale nie wyglądasz na rockową laskę, jesteś pewna…
- Wiem ale to przez to, że dziś miałam spotkanie z ciotką musiałam się jakoś ogarnąć i tak jakoś wyszło… - przerwała mu Alex.
- Okej to znasz się trochę na sprzęcie czy jesteś kompletnie zielona ? – zapytał z uśmiechem.
- Szczerze nie za bardzo ale szybko się uczę – stwierdziła dumnie.
- Skoro tak mówisz to czemu nie, wyglądasz na fajną, jak się odstawisz to może przyciągniesz nam klientów. – uśmiechnął się.
- Tak jestem świetna w odstawianiu się – zapewniała ze śmiechem w głosie dziewczyna.
- Spoko to tak ile masz lat? Jak masz na imię? I gdzie mieszkasz?
- Okej mam na imię Alex, mam 19 lat i mieszkam  tu w L.A. nie daleko ulicę dalej.
- Aha dobra to mi wystarczy ja jestem Max więc widzimy się w poniedziałek o 9.00.
- O dzięki wielkie do zobaczenia. – Dziewczyna wybiegła rozradowana ze sklepu i aż chciała skakać z radości. Dlatego nawet nie spostrzegła, że już doszła do domu. Wbiegła po schodach i szybko przekręciła klucz w drzwiach. Wpadła do mieszkania jak strzała, ale nagle trochę zwolniła niestety nikogo nie było, przynajmniej w salonie. Po porannym pytaniu Axla myślała, że może jednak na nią zaczeka… Ale to nic pomyślała wieczorem się z nim spotkam. Zdążyła zdjąć buty i zrobić kilka kroków na przód, gdy poczuła ten słodki oddech na swojej szyi. Uśmiechnęła się błogo. Axl nadal stał za nią, objął ją rękami w pasie i odgarnął włosy z ramienia, poczym zaczął składać pocałunki na jej szyi i ramionach.
- Zaczekałeś na mnie – stwierdziła słodko dziewczyna. Wtedy Rudzielec odwrócił ją do siebie przodem tak, żeby mógł spojrzeć jej w oczy. I dodał niemal, że szeptem:
- Tak na ciebie warto poczekać, a po za tym pomyślałem, że moglibyśmy dokończyć to co zaczęliśmy wczoraj. – i nie czekając już na odpowiedź pocałował ją prosto w usta. Ich pocałunki stały się coraz bardziej namiętne, Axl natychmiast pozbył się jej sukienki, przy czym ona nie pozostała mu dłużna, zaraz po tym jak na dół poleciała jej kiecka, poleciał też jego podkoszulek. Ona stojąc już tylko w skąpej bieliźnie dorwała się do jego rozporka i szybko się z nim uporała. Dżinsy opadły mu do kolan, ale bardzo zgrabnie się ich pozbył do końca. Nie przerywając swoich pocałunków Axl podniósł swoją partnerkę, ta oplotła go nogami i zawiesiła mu ręce na szyi. W takiej pozycji przeszli do sypialni. Rudzielec usiadł na łóżku, a jego dziewczyna rozsiadła się na jego kroczu. Chłopak natychmiast rozpiął jej biustonosz i rzucił go w kąt pokoju. Alex zaczęła się na nim kołysać nie odstępując jego ust, czuła w swoim najbardziej intymnym miejscu rosnące wybrzuszenie. Od jego członka dzielił ją już tylko cienki materiał. Nagle Rose złapał ją w pasie i przekręcił, teraz to on był na niej. Rozkoszował się każdym kawałeczkiem jej ciała, ze swymi pocałunkami schodził niżej i niżej, zaczynając od szyi przez piesi i brzuch i w końcu dotarł do skraju jej majtek. Delikatnie zdjął je i zabrał się za pieszczenie jej gniazdka. Całował, ssał i głaskał, dziewczyna przymknęła oczy i poddała się napływającej rozkoszy. Pojękiwała i szeptała jego imię, wiła się pod jego rozkosznym dotykiem:
- Aara nie przestawaj proooszę… - jęczała coraz głośniej. Właśnie wtedy Rose znów znalazł się na niej, rozchylił jej lekko nogi i wszedł w nią niezbyt delikatnie, aczkolwiek nie brutalnie. Alex krzyknęła pod wpływem doznań. Axl pieprzył ją coraz szybciej i szybciej.  Oboje jęczeli i krzyczeli, a w chwili największej rozkoszy dziewczyna ścisnęła go mocniej nogami i wbiła mu paznokcie w plecy i zaraz po tym poczuła jak on też dochodzi i spuszcza się do jej dziurki . Gdy było już po wszystkim leżeli zupełnie nadzy koło siebie. Alex wtulona w jego klatkę piersiową bawiła się jego mokrymi od potu włosami, a on rozmyślał. Myślał jak to będzie dalej, ale wyrwał go z tego jej soczysty pocałunek.
- To ci wystarczyło ? – zapytał z zawadiackim uśmieszkiem.
- Nie no było fajnie, wczoraj miałeś rację kiedy kobieta jest z tobą ma nie tylko ciarki.- uśmiechnęła się. I tak długo gadając i nie rezygnując z pocałunków zasnęli w swoich ramionach….

poniedziałek, 20 sierpnia 2012


Przepraszam że dopiero teraz część druga, ale mamy wakacje i wiecie jak to jest... Ale mam nadzieje, że częśc 2 też się spodoba :):) / Alex


"Real love or toxic part II" 

Alex nie mogła się ruszyć, puls zaczął przyspieszać, a jej serce waliło jak oszalałe. Czy to możliwe? – pomyślała, ale przecież to się działo naprawdę.
- Hej – zdołała wykrztusić niepewnym głosem. Nie potrafiła podnieść głowy by na niego spojrzeć, wzrok wlepiła w swojego drinka, zawstydzona tą całą sytuacją. Ale chłopak niczym nie wzruszony usiadł koło niej i też coś zamówił. Alex w końcu odważyła się podnieść wzrok i znów ujrzała jego cudowną twarz. Miał delikatną urodę, jednak widać było na niej ostre rysy. Na ramiona opadały mu jego długie rude włosy. Miał na sobie czarne skórzane spodnie, jasny podkoszulek, na to narzucił czarną kurtkę. Cały strój dopełniały ciemne kowbojki. Alex znowu wróciła do przyglądania się jego twarzy i gdy zwróciła uwagę na jego oczy utonęła. Miały szaroniebieski kolor i w tym momencie wyrażały zadowolenie, choć dziewczyna nie była pewna. Siedziała tak koło niego bezczelnie mu się przyglądając jak jakaś idiotka, gdy w końcu on postanowił przerwać ciszę:
- Podobało ci się? – spytał zaciekawiony.
- Ale co?- odparła niezbyt inteligentnie dziewczyna. Chłopak się uśmiechnął i wyciągnął z kieszeni paczkę fajek. Po czym dodał:
- No występ, wiesz dopiero co zszedłem ze sceny… - wyjął jednego papierosa i włożył sobie do ust od razu go przypalając. Wysunął do niej paczkę, tym samym proponując jej jednego.
- Nie dzięki ja nie palę… a wracając do występu to byliście niesamowici, zwłaszcza twój głos, aż miałam ciarki.
- Uwierz, gdy dziewczyna jest ze mną to doświadcza nie tylko tego- odparł z szyderczym uśmieszkiem rudzielec, zaciągając się papierosem. A Alex prawie by się zakrztusiła swoim drinkiem po tych słowach, ale jakoś jej przeszło. Ciekawe czy wszyscy tu są tacy bezpośredni? – pomyślała w duchu dziewczyna, a później dodała na głos:
- Mam na imię Alex… A ty ?
- William Axl Rose, miło mi cię poznać, ale chyba jesteś tu nowa, bo inaczej zapamiętał bym cię. Mam pamięć do seksownych dup… To znaczy dziewczyn – natychmiast poprawił się pan Rose.
- W sumie to masz rację, jestem tu po raz pierwszy. Dziś przyleciałam z Polski.
- Z Polski ?! – zdziwił się Axl – To co ty kurwa robisz w L.A. ?
- Przyjechałam na studia, od września zaczynam. – chłopakowi znudziła już się ta oficjalna gatka i chciał przejść do bardziej konkretnych rzeczy, więc położył jej rękę na udzie, spojrzał w oczy i zapytał niemal, że szeptem:
- Nie potrzebujesz przewodnika? – uśmiechnął się lekko i przesunął rękę bliżej krańca jej spodenek. Dziwkarz- pomyślała Alex i nie pozostawała dłużna w odpowiedzi. Natychmiast walnęła go w twarz z całą siła na jaką ją było stać. Chłopak złapał się ręką w miejscu uderzenia i chyba był mocno zdziwiony przebiegiem sytuacji.
- Jak chcesz pobrykać to nie ten adres, ale  na pewno znasz drogę do burdelu, tam coś znajdziesz.- powiedziała ze zdenerwowaniem w głosie dziewczyna, po czym wzięła swoją torebkę i nawet na niego nie patrząc wyszła z lokalu.
- Pierdolony dziwkarz – powiedziała dziewczyna w nocne niebo.- Zresztą co ja sobie myślałam im tylko o to chodzi- mruczała pod nosem przemierzając drogę do domu.
- Hej maleńka- usłyszała za sobą męski głos.
- Spierdalaj! – warknęła w odpowiedzi, miała serdecznie dosyć facetów jak na jeden wieczór.
-Spokojnie kochanie jak chcesz na ostro to zrobimy po twojemu- nie dawał za wygraną nieznajomy . Alex ignorując wyżej przedstawionego kolegę szła dalej, wtedy facet złapał ją za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę.
- Puszczaj!!! – krzyknęła wystraszona dziewczyna.
- Spokojnie, nie wierzgaj się to nic ci się nie stanie – powiedział mężczyzna ściskając ją mocniej i przyciskając do ściany najbliższego budynku. Facet był gruby i aż widać było, że dawno się z nikim nie bzykał . Miał cuchnący oddech papierosy pomieszane z wódką i …. Rybą? No nie ważne wracając…
- Kurwa zostaw mnie grubasie !!! – Bezskutecznie szarpała się Alex. Mężczyzna zaczął całować jej szyję, ale musiał też mocniej ją trzymać, była dość silna.
- Pomocy!!! Ałaaa kurwa… Pomocy! – krzyczała .
- Zamknij się suko ! – warknął nieznajomy i zamknął jej usta dłonią. Teraz dziewczyna mogła liczyć tylko na cud, albo na to, że jakiś przechodzień to zauważy i zareaguj…
- Zostaw ją zboczeńcu! – usłyszała Alex, po czym ktoś uderzył jej gwałciciela w twarz, a ten obalił się na ziemie. Dziewczyna osunęła się bezwładnie po ścianie. Miała dość, pół przytomnie obserwowała jak jej wybawca kopie leżącego grubasa i wrzeszczy na niego:
- Żeby ci do głowy nie przyszło jeszcze raz tknąć jakiejś kobiety! Bo kurwa jak cię jeszcze raz dorwę to cię wtedy zabije!!! Czaisz ?!?! -  Wyładował się chłopak, a Alex uświadomiła sobie, że to rudzielec z baru … Axl. Chłopak podszedł do niej i kucną:
- Hej mała wszystko ok.? – zapytał.
- Jak kurwa może być ok ten koleś próbował mnie zgwałcić …. Ja , ja po prostu… - w tym momencie dziewczyna wybuchła płaczem.
- Oj nie płacz proszę już Obrze on cię już nie tknie. Tylko błagam na chuja ciężkiego przestań płakać. – próbował zaradzić jakoś Rose. – Chodź , no wstawaj odprowadzę cię do domu. – dziewczyna wstała ale nogi się pod nią uginały, więc nie wiele myśląc Rudzielec postanowił wziąć ją na ręce. Alex nie stawiała oporu była zmęczona i rozgoryczona. Szli tak razem przez nocne ulice L.A. ona jeszcze cicho szlochała, a on chcąc ją pocieszyć szeptał jej wprost do ucha, że wszystko będzie dobrze.
Gdy dotarli już pod jej blok Axl postawił ją na nogi i spojrzał jej w oczy:
- Chyba powinienem już iść, poradzisz już sobie?
- Yyy chyba tak dziękuję za wszystko- uśmiechnęła się lekko dziewczyna. Chłopak już się odwrócił i zaczął odchodzić ale zatrzymał go jej głos – A może wejdziesz na górę nie chcę być dziś sama…?
- Jasne czemu nie…
Weszli do mieszkania Alex pokazała rudzielcowi gdzie co znajdzie, a sama poszła do łazienki. Zmyła i tak już rozmazany makijaż i zdjęła swoje ubrania owijając się cienkim szlafroczkiem. Wchodząc do salonu zauważyła Rosa siedzącego na kanapie i pijącego jakiś alkohol, obok stała też szklanka dla niej. Usiała więc przy nim i wypiła duszkiem.
- Hej spokojnie, dolać ci?- zapytał
- Tak poproszę – przyjrzała mu się uważnie- nie pomyślałabym, że chłopak, który chciał mnie przelecieć uratuje mnie od gwałciciela…
- Tak jego chyba nie odtrąciło uderzenie w twarz  … - zauważył lekko zaczerwieniony chłopak.
- Nie przejmuj się już zapomniałam, ale jestem zmęczona więc się położę. Tu masz koc możesz spać tutaj. Dobranoc. – ale zanim wstała lekko musnęła ustami jego policzek, a po tym poszła do sypialni, ale przytłoczona przebiegiem zdarzeń nie mogła usnąć. Leżała i wpatrywała się w drzwi, myśląc, że może jednak on wejdzie. Chyba byli złączeni telepatycznie bo on właśnie podszedł pod jej sypialnie, ale nie bardzo wiedział co ma zrobić. Wejdzie tam i co? Ale wszedł, ona usiadła na łóżku i tak się w siebie wpatrywali. W końcu ona podeszła do niego i lekko go pocałowała. Axl chyba tylko na to czekał, bo zaraz zaczął odwzajemniać jej pocałunki, i tak całowali się coraz namiętniej i zadziornie. On pchnął ją zdecydowanie na łóżko i położył się na niej, nie przestając jej całować zsunął ramiączka jej koszuli nocnej i zobaczyła siniaki. Nagle jakby zastygł. Usiadł na łóżku i był blady jak ściana. Alex nie wiedziała o co chodzi więc usiadła koło niego i zapytała :
- Co jest? Zrobiłam coś nie tak?
- Nie tu nie chodzi o ciebie, tylko on nabił ci siniaki, a ja nie chcę wykorzystywać twojego rozgoryczenia… Po prostu nie chce, żeby to tak wyglądało…
- Ok. rozumiem to może po prostu pójdziemy spać ?
- Tak to chyba dobry pomysł .- położyli się koło siebie ona wtuliła się w jego klatkę piersiową i wdychała jego słodki zapach. On po prostu ucałował ją w czubek głowy i tak zasnęli.
Obudziło ich dopiero pukanie do drzwi i zrzędliwi głos ciotki….

piątek, 10 sierpnia 2012



"Real love or toxic part I "



- Chyba śnię – pomyślała dziewczyna stawiając pierwsze kroki na lotnisku w L.A. Ogromny budynek i mnóstwo ludzi, myślała, że lotnisko w Warszawie jest duże, ale to … Została pokierowana przez obsługę do miejsca gdzie miała czekać na swój bagaż, a może lepiej powiedzieć na jej całe życie zapakowane w jednej walizce. Wokół taśmy zebrało się sporo ludzi, gdy nagle taśma ruszyła i wjechały pierwsze walizki, zrobiło się bardzo tłoczno. Alex była zagubiona i skołowana, próbowała przedostać się jakoś bo walizek i odnaleźć pośród nich jej własną. Niestety bez skutku. Nie chcąc nabawić się siniaków odeszła na bok i poczekała, aż trochę ludzi odejdzie. Kiedy w końcu udało jej się bez problemu znalazła swoją już lekko nadwyrężoną czerwoną walizkę. Zestawiła ją na podłogę i ciągnęła do wyjścia. Wychodząc na zewnątrz jej nozdrza uderzył zapach wielkiego miasta, spalin samochodowych, dymu papierosowego i alkoholu, który bogaci mieszkańcy Hollywood nadużywali już przed południem. Dziewczyna zatrzymała się na środku i zaczęła się rozglądać. Nareszcie znalazła osobę której szukała. Zauważyła nie za wysoką kobietę po czterdziestce z czerwonymi włosami i mocnym makijażem. Ciocia Beata troszkę się zmieniła od czasu jej wyjazdu z Polski. Kobieta trzymała w ręku kartkę z napisem „ Aleksandra Koszyń” . Hmmm Alex odzwyczaiła się od jej prawdziwego imienia, no ale wiedziała, że to o nią chodzi. Podeszła więc do cioci, aby się przywitać:
- Cześć ciociu, to ja Ola …
- O matko , ale się zmieniłaś, chodź przytul starą ciotkę … - obje uścisnęły się na powitanie. – Tam stoi mój samochód porozmawiamy w drodze do twojego nowego domu….
Przemierzając ulicę Los Angeles, nastolatka nie mogła uwierzyć, że udało jej się tu dostać, wyrwać się z tego komunistycznego piekła. Nie oszukujmy Polska w 1985 roku nie była najlepszym miejscem do mieszkania.
- Opowiadaj jak lot? – wyrwał ją z rozmyśleń głos Beaty .
- Yyy dobrze, nie było tak źle, czuję się po prostu bardzo zmęczona. Tyle godzin w samolocie robi swoje. – uśmiechnęła się nie śmiało dziewczyna.
- Nie przejmuj się kochanie, wszystko się ułoży. Teraz zawiozę cię do twojego mieszkania, które kupiłam ci za pieniądze przysłane przez twoich rodziców, ty się rozpakujesz i odpoczniesz. Jutro przyjadę po ciebie około 10 rano i zabiorę cię na małą wycieczkę po tym niesamowitym mieście i powiem wszystko co powinnaś wiedzieć… Na przykład to, gdzie sprzedają ładne i tanie rzeczy . – uśmiechnęła się rozkosznie ciocia.
- Dobrze, będę bardzo wdzięczna za te wskazówki, ale muszę też trochę sama się rozejrzeć . I …
- Na wszystko przyjdzie pora – przerwała jej czerwono włosa kobieta. – Jutro pokażę ci też twoją przyszłą uczelnię. Dowiesz się jakie egzaminy napiszesz we wrześniu, ale nie przejmuj się masz całe 2 miesiące na naukę, jest przecież dopiero czerwiec.
- Dobrze ciociu … - nie chcąc zaczynać kolejnej dyskusji o tym co powinna wiedzieć, a czego nie Alex milczała przez resztę drogi, ale przejeżdżając koło ulicy pełnej klubów i ludzi zaciekawiła się :
-Co to za ulica ?
- To jest the strip … Miejsce towarzyskie i pełne niebezpieczeństw więc lepiej je omijaj. – zmartwiła się kobieta.
- Może tu wcale nie jest tak źle jak myślisz, wydaje się być fajnie.
- Tak tylko pełno tu dilerów narkotyków i prostytutek. – zgromiła dziewczynę wzrokiem ciotka.
W końcu ich dyskusję przerwało to, że dojechali na miejsce. Nie było to bardzo daleko o jak to ciocia ujęła centrum przemysłu narkotykowego i działających burdeli. Dziesięciopiętrowy blok, z wyglądu trochę obskurny, ale czy to ważne jak wyglądał z zewnątrz…? Alex wyjęła swoją walizkę z bagażnika i podążyła za ciocią, która już weszła o środka i czekała przy windzie. Wjechały na szóste piętro, po wyjściu z windy przeszły kawałek prosto, potem skręciły lekko w lewo i doszły do mieszkania numer 64. Ciocia zaczęła grzebać w torebce, wyraźnie szukając czegoś, w końcu wyjęła klucz i otworzyła nim drzwi. Weszły do bardzo jasnego, małego i przytulnego mieszkanka. Alex była w siódmym niebie. Czego mogę chcieć więcej? – pomyślała sobie. Tak jak już mówiłam mieszkanie było małe ale i ładnie urządzone. Na ścianach gościły jasne kolory, co kontrastowało z ciemną drewnianą podłogą i meblami w tym samym kolorze. Nie było przedpokoju, wchodziło się od razu do głównego pokoju. Na środku stała kanapa i fotel oraz mały telewizor.  Idąc dalej weszły o otwartej kuchni z podstawowym wyposażeniem i małym dwuosobowym stolikiem. Następne drzwi to mała łazienka urządzona w odcieniach szarości i czerwieni. I ostatni pokój, sypialnia po prawej duża trzydrzwiowa szafa, naprzeciwko dwuosobowe łóżko i mała szafka nocna po jego lewej stronie. Łóżko było zasłane fioletowa pościelą i białymi jaśkami ułożonymi przy poduszkach.
- I co ? Podoba ci się? – zapytała ciocia.
- Oczywiście jest pięknie i wszystko już urządzone … Boże nie wiem nawet jak wyrazić moje szczęście. – mówiła entuzjastycznie dziewczyna.
- Wiedziałam, że ci się spodoba powinnaś powiadomić rodziców, może list?
- Tak oczywiście, zaraz zabieram się do pisania. Dziękuję ciociu za wszystko.
- Oczywiście, rodzinie się pomaga, wiem, że jesteś zmęczona po locie więc zostawię cię teraz samą. Kluczę leżą w kuchni na stole, jutro jestem o 10, teraz odpocznij i wyśpij się porządnie.
- Tak zrobię – odpowiedziała dziewczyna i uściskała ciotkę na pożegnanie. Ale  w jej głowie roił się inny bardziej interesujący pomysł. Alex napisała obiecany list i włożyła go do koperty, jutro ciocia pomoże jej go wysłać. Najpierw się rozpakuję – pomyślała dziewczyna. Otworzyła swoją wielką walizkę i wyjmowała wszystko po kolei układając do szafy i po całym mieszkaniu. Gdy skończyła weszła do kuchni i chciała się czegoś napić, ale zauważyła leżącą na stole gazetę. Wzięła ją do ręki i zaczęła przeglądać. Zatrzymała się na stronie 6, gdzie było zdjęcie zrobione piątce młodych chłopaków niedługo po dwudziestce. Wszyscy nosili długie włosy, mieli poszarpane dżinsy, kowbojki lub trampki, każdy trzymał w dłoni lub w ustach papierosa. Każdy z nich przystojny, jednak każdy inny. Zdjęcie zostało zrobione przed jakimś klubem szyld mówił, że nazywa się Whisky a go go. Wszystko byłoby idealnie gdyby nie to, że na zdjęciu są też jakiś prawie nagie kobiety, które strasznie się do nich kleją. Dziwki –pomyślała Alex i spotkała się na podpis pod zdjęciem. Guns n’ Roses nowy zespół rockowy, czy okaże się także nową sensacją?  Hmm fajni są w Polsce mało jest takich niegrzecznych chłopców. Może właśnie tego chciałam od życia – rozmyślała dziewczyna. Odłożyła gazetę i poszła do sypialnie, otworzyła swoją wielką szafę i zaczęła w niej grzebać. Znalazła krótkie, ciemno dżinsowe spodenki i czerwono czarną koszulę w kratę. Założyła to na siebie, a koszulę zawiązała tuż nad pępkiem, odsłaniając przy tym połowę swojego brzucha. Alex była dość wysoka około 166 cm wzrostu długie proste, brązowe włosy, brązowe oczy i oliwkowa cera idealnie do siebie pasowały. Włosy związała w luźnego i niezbyt opracowanego koka, ale to tylko dodało jej seksapilu. Do tego włosy przepasała czerwoną Bandamą. Czarna Kretka do oczu i dużo maskary nadało jej oczom koci wygląd. Usta (które miały pasować do koszuli) pomalowała krwistoczerwoną szminką. Dopełniając swój i tak już seksowny i skąpy strój założyła swoje 12 centymetrowe czarne szpilki. Wzięła ze sobą małą torebeczkę do której włożyła tylko szminkę, puder i klucze od mieszkania. Zjechała windą na parter i wyszła z budynku. Ujrzała czarne niebo i tylko kilka gwiazd, ale to jej w niczym nie przeszkadzało. Szła w kierunku The Strip, uważając w przeciwieństwie do jej cioci, że to właśnie odpowiednie miejsce dla niej. Gdy dotarła na miejsce zobaczyła tyle nowych rzeczy ludzie wyglądający zupełnie inaczej niż w Polsce. Bogaci, którzy prawie, że rozdawali pieniądze na ulicy prostytutką, potem zabierali je ze sobą do domu, ludzie śmierdzący papierosami i tanim winem. To wszystko było dla niej nowe. Idąc ulicą i przyglądając się wszystkim wokół Alex w końcu natrafiła na obiekt swoich poszukiwań. Stała właśnie prze klubem z szyldem widzianym w gazecie. Whisky a go go . Postanowiła wejść do środka i rozejrzeć się trochę. Wchodząc do klubu poczuła jeszcze bardziej intensywny zapach dymu, alkoholu i czegoś dziwnego, ale nie umiała tego nazwać. W środku panował mrok światła skierowane były na scenę, jak na takie miejsce panowała wyjątkowa cisza nagle na scenę wyszło pięciu chłopaków, Alex rozpoznając ich nie mogła przestać się uśmiechać. Mam dziś szczęście – pomyślała dziewczyna przechodząc od wejścia bliżej sceny i baru, gdzie zamówiła już drinka. Zespół ustawił się na scenie i zaczęli grać jakiś kawałek, najpierw gitary i bas, potem dołączyła perkusja i w końcu chłopak w rudych włosach zaczął śpiewać. Przez ciało Alex przeszedł dreszcz, na skórze pojawiła się gęsia skórka. Ten głos był niesamowity. Donośny, zachrypnięty, stworzony po to by śpiewać. Dziewczyna wpadła w trans patrzyła się tylko na wokalistę na nikogo więcej, nic ją nie obchodziło, tylko on i jego głos. Chłopak też w końcu skierował wzrok w jej stronę i chyba został zauroczony bo do końca piosenki go nie odwrócił. Wpatrzeni w siebie nawzajem pochłonięci swoim widokiem. Ona ciężko oddychała a on tylko się przyglądał i uśmiechał. To było coś niesamowitego. Kiedy piosenka dobiegła końca to on ustąpił ukłonił się wraz z chłopakami i powiedział, że nazywają się Guns n’ Roses. Alex była lekko skołowana nie rozumiała tego co przed chwilą tu zaszło, więc odwróciła się i usiadła przodem do baru, popijając mojito.  Nagle na swoim karku poczuła czyjś słodki oddech, i znów jej ciało przeszedł dreszcz.
- Hej piękna…. – powiedział nieznajomy. Alex uświadomiła sobie, że to właśnie ten głos…. 


Chciałam zapowiedzieć opowiadanie. Będzie dotyczyło mojego ulubionego zespołu rockowego, czyli     Guns n' Roses. Nie wiem jeszcze ile zajmie to rozdziałów, więc nie będę określać z góry. Opowiadanie nosi tytuł: "Real love or toxic?!". Uprzedzam też że moje opowiadania to prawdziwe sex drugs and rock n' roll.... Więc... Miłego czytania. :)

Ogólnie ^ ^



Mój blog będzie zawierał głównie opowiadania, tak jak wiele blogów będą one dotyczyły sławnych ludzi, zespołów i stworzonych przeze mnie postaci. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Czekam też na wsze wskazówki i komentarze. :)