"Real love or toxic part VII "
Następnego dnia … 8
rano…
- Co jak to mnie pani nie wpuści?! A co mnie obchodzi, że
nie ma jeszcze godziny odwiedzin?!- dobiegały krzyki ze szpitalnego holu.
- Proszę pana spokojnie… - próbowała powiedzieć
pielęgniarka.
- Nie mam zamiaru być spokojny, w tej sali leży kobieta,
którą kocham i jakaś pielęgniarka nie zabroni mi jej zobaczyć !
- Nie wejdzie pan proszę wrócić za trzy godziny. – mówiła
merytorycznym tonem kobieta.
- Nie może nagiąć dla mnie zasad ? Ładnie proszę . – mówiąc to
zrobił swoje popisowe oczy małego szczeniaka.
- Już mówiłam nie ma takiej opcji, żeby pan…. – nie zdążyła
dokończyć, bo Rudzielec przebiegł koło niej i wszedł do pokoju 66.
- Hej maleńka – powiedział łagodnie.
- Proszę pana natychmiast proszę opuścić szpital , albo
wezwę ochronę!- krzyknęła na niego pielęgniarka.
- Nie w porządku, może zostać… - powiedziała Alex.
- Jest pani pewna? – zapytała kobieta, a w odpowiedzi
dostała kiwnięcie głową – Dobrze w ranie potrzeby proszę wołać. – po tych
słowach „zakochani” zostali we dwoje. Po chwili niezręcznej ciszy Axl (nadal
stojący przy drzwiach) w końcu zebrał się na odwagę by coś powiedzieć:
- Mey mówiła, że chcesz mnie widzieć…
- Tak pomyślałam, że powinniśmy sobie wszystko wyjaśnić i
pomyśleć co dalej… - odpowiedziała cicho.
- Maleńka ja kocham cię najbardziej na świecie ! – zapewniał
podchodząc bliżej do łóżka, ale dziewczyna przesunęła się do ściany, na ten
znak Rose gwałtownie zatrzymał się w miejscu. – Co jest?
- Axl ja też cię kocham, naprawdę… Tylko, że zaczynam
bardziej się ciebie bać… - odpowiedziała ze łzami w oczach.
- Alex, kotku… Ja wiem, że czasem nad sobą nie panuję i że
cię krzywdzę. Jestem skurwielem, wiem. Nienawidzę siebie za to… Jesteś
najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała. Znosisz moje napady agresji i
zawsze starasz się mnie uspokoić, a ja odpłacam ci się wycieczką do szpitala.
Kocham cię bardzo, dlatego chyba powinienem dać ci odejść. Nie powinnaś
cierpieć przeze mnie. Wiem, że ciągle obiecuję, że się zmienię, ale to jest
cholernie trudne. Więc zrozumiem, jeśli powiesz mi, że to koniec… - powiedział
na jednym oddechu, gdy skończył po jego policzku spłynęła łza. Już miał
wychodzić, gdy jednak jej głos go zatrzymał:
- Nie chcę odejść … Tylko to wszystko jest toksyczne i w
ogóle, ale bez ciebie ja już nie potrafiłabym żyć…
- O matko dziękuję ! – powiedział rozradowany i dosłownie
się na nią rzucił, Alenie zdążył jej nawet pocałować , bo ta go odepchnęła
- Nie powiedziałam, że wszystko będzie jak dawniej,
przynajmniej nie od razu. To rozegramy po mojemu zgoda?
- Yyy a co to dokładnie znaczy? – zapytał zdziwiony.
- To znaczy, że jak mówię nie, to znaczy nie. I to się tyczy
wszystkiego… - położyła nacisk na ostatnie słowo.
- Żeby być z tobą mała zrobię wszystko… Zacznę od dzisiaj,
skoro nie chcesz się ze mną całować usiądę koło twojego łóżka na krześle. – i
tak właśnie zrobił. Siedzieli tak i rozmawiali z półtorej godziny, gdy w końcu Axl przysunął
się z krzesłem bliżej niej i wziął ją za rękę i złożył na niej pocałunek.
Całował jej rękę coraz wyżej i wyżej…
- Axl przestań … - powiedziała błagalnie mając strach w
oczach.
- Co nie chcesz? – nie przestawał.
- Axl !!! – krzyknęła. Chłopak momentalnie się powstrzymał i
wrócił na swoje miejsce. – Widzisz właśnie o tym mówię, nie to znaczy nie.
- Dobrze przepraszam.- powiedział skruszony. Właśnie wtedy
do sali wszedł lekarz i nie patrząc kto jest w środku zapytał:
- Wszystko w porządku chciałem porozmawiać z tobą o
wczorajszej wiadomości i … - w końcu rozejrzał się i zauważył Rudzielca. – Ojej
nie zauważyłem, to ja przyjdę później. – po czym szybko wyszedł.
- O jakiej wiadomości on mówi ? – zapytał z ciekawości Axl.
- To nic takiego chodzi o …. Moje jajniki no wiesz takie tam
babskie sprawy, chcesz posłuchać? – skłamała.
- Uuu nie, nie trzeba… - powiedział z udawanym przerażeniem…
- Hej mamy owoc… - zakomunikowała Mey wchodząca do pokoju.
- Co on tu robi? – zapytał z obojętnością Slash.
- Przyszedł ze mną porozmawiać, to wszystko. Musieliśmy
sobie wyjaśnić parę rzeczy. – odpowiedziała natychmiast Alex.
- No to skoro już sobie
wyjaśniliście, to chyba on może już iść ? – wtrącił się Duff, nawet nie patrząc
na Rudzielca.
- Hej rozumiem, że wszyscy mnie
nienawidzą, nie pomijając w tym mnie… Ale już sobie wszystko wyjaśniliśmy i w
ogóle…
- Dobra ale to nie znaczy, że
wszystko wraca do normy. – zauważył
chłodno Izzy.
- Wiem, ale się staram… - dodał
cicho Rose.
- Dobra dajcie już spokój… A owoce
chyba już zjem w domu, bo dziś mają mnie wypisać – wtrąciła radośnie Alex.
- Co już dzisiaj?! – spytał
zdziwiony Steven- Na pewno wszystko z tobą w porządku?
- Tak na pewno. Nie musicie się
tak o mnie martwić. – jednak powiedziała to z udawanym przekonaniem, co od razu
zauważyła Mey:
- Jak będziemy same to musimy
pogadać– Alex tylko kiwnęła głową i spojrzała na Duffa, który cały czas wlepiał
swe gały w jej najlepszą przyjaciółkę
- Czy coś się wydarzyło ostatni?- swoje
pytanie dziewczyna skierowała do Blondasa i Roni.
- Yyy nie… nic . Czemu pytasz –
odparł zaczerwieniony Mckagan.
- Oj musimy pogadać Mey - powiedziała z uśmiechem, na co panna Diaz
tylko się jeszcze bardziej zarumieniła. – Dobra ja muszę iść pogadać z
lekarzem, a wy spakujcie moje rzeczy… - po tych słowach Alex wyszła, a cała
reszta jak potulne baranki zaczęła pakować jej torbę.
Gabinet lekarski…
- Chciał pan ze mną rozmawiać. –
powiedziała dziewczyna wchodząc do środka.
- A tak. Chciałem zapytać jak się
czujesz po wczorajszej wiadomości?
- Na początku było mi ciężko,
nawet bardzo, teraz powoli zaczynam opuszczać do siebie tę myśl. Jednak sądzę,
że nigdy się z tym do końca nie pogodzę. Ale mam pytanie.
- Tak.
- Czy to jakoś wpłynie na
przyszłość? Kiedy będę chciała zajść drugi raz w ciążę ?
- Nie mamy pewności na 100 %, ale
wszystko powinno być w porządku.
- Aha to dziękuję za wszystko….
- Proszę… Jeszcze twój wypis.-
dziewczyna kiwnęła głową i wróciła do swoich przyjaciół. Siedzieli już ze
spakowanymi torbami.
- To możemy iść – zakomunikowała
wchodząc do środka. Wszyscy poderwali się na równe nogi i ruszyli do wyjścia.
Axl po drodze próbował chwycić swoją dziewczynę za rękę, ale ta nie dała mu
takiej możliwość… No cóż … Chłopcy wrócili do Hellhouse, a Mey odprowadziła
Alex do jej mieszkania. Co dziwne Rudzielec nie stawiał oporu… I tak rozstali
się przynajmniej na najbliższą noc.
Godzina później mieszkanie Mey…
Rozległo się głośnie pukanie do
drzwi. Dziewczyna podeszła do wejścia i wyjrzała przez dziurkę. Ujrzała
szczupłą szyję i opadającą na nią długie, natapirowane, blond włosy. Cała
rozradowana otworzyła drzwi i wpuściła do środka Duffa.
- Hej, wejdź, a właściwie to co ty
tu robisz? – zapytała.
- No wiesz po tym wczoraj …
pomyślałem, że wpadnę i …
- I…
- Dobra powiem wprost, nie jestem
dobry w takich romantycznych gadkach. Powiedziałem chłopakom, że idę do Rainbow
zaliczyć jakąś łatwą laskę, ale sam nie wiem dlaczego, nagle znalazłem się pod
twoim blokiem… Więc chcesz się pieprzyć? Znaczy kochać, uprawiać miłość, sex
,…- pewnie nawijał by dalej, ale Roni ustała przed nim na palcach, zawiesiła mu
ręce na szyi i pocałowała go namiętnie. On tylko odwzajemnił pocałunek i wziął
ją na ręce.
- Gdzie sypialnia? – wysapał
pomiędzy pocałunkami.
- Za daleko – odparła – stół jest
bliżej…
- Skoro tak wolisz… - posadził ją
na stole i ściągnął jej t-shirt, od razu zrzucił jej stanik, tym samym robiąc
sobie dostęp do jej piersi. Pieścił, całował, dotykał, gdy ona rozpinała mu
spodnie. Wszystko działo się bardzo szybko. Byli napaleni, z każdym pocałunkiem
jeszcze bardziej. Mckagan był już gotowy i bardzo się ucieszył, gdy w końcu
pozbawił ją majtek. Wszedł w nią mocno i zdecydowanie. Dziewczyna krzyknęła
wbijając mu swoje paznokcie w plecy. Nie przestawali się całować i pieścić
wzajemnie swoich ciał. Każdy ruch Duffa był coraz mocniejszy, pewniejszy i
szybszy. Jęczeli, krzyczeli i dyszeli. Na ich ciałach pojawiły się kropelki
słodkiego potu. Dochodząc
chłopak wydyszał jej do ucha kawałek piosenki Aerosmith " It's Amazing when the moment arrives that you know you'll be alright." Ona krzyknęła i tak skończyli. Wyszdł z niej powoli i usiadł obok, wyciągnął paczkę fajek z kieszeni spodni, które leżały na podłodze.
- Zapalisz?
- Oj taak. - siedzieli tak i gadali nie szczędząc pocałunków i jeszcze trochę pieszczot. Gdy byli zmęczeni położyli się tak w jej łóżku, a ona wtuliła się w jego klatkę piersiową i słuchając tego jego seksownego głosu usnęła z uśmiechem na twarzy....
- Zapalisz?
- Oj taak. - siedzieli tak i gadali nie szczędząc pocałunków i jeszcze trochę pieszczot. Gdy byli zmęczeni położyli się tak w jej łóżku, a ona wtuliła się w jego klatkę piersiową i słuchając tego jego seksownego głosu usnęła z uśmiechem na twarzy....
Seks z Duffem w roli głównej! Oł jeeee
OdpowiedzUsuń*________________________________*
Dziwię się Alex, strasznie. Ja bym nie wybaczyła czegoś takiego, ale ona go kocha...to chyba wszystko wyjaśnia. No i ciekawe ile Axl wytrzyma z tym "jak mówię "nie" to jest "nie" na wszystko" no kurde czekam na następny! xD
W wolnej chwili zapraszam do mnie: http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/
A i ten, mogłabyś usunąć weryfikację obrazkową? xD Strasznie to wkurzające... ;)
Kurwa seks z DUFFEM! <3 KOCHAM CIĘ MAŁA! *_______________________________________* ORGAZM ORGAZM CZAISZ!!!!!!!!! I LOVE U! TO BYŁO PIĘKNE. Chcesz się pieprzyć?! :D Gra emocji mhmmm. Ronnie jest zajebista. Kurwa trzeci raz bedę czytać :D A Axl to skurwiel tak jak u mnie.
OdpowiedzUsuń