poniedziałek, 3 września 2012




"Real love or toxic part VIII" 

Minęło już kilka dni od powrotu ze szpitala. Alex wróciła do swojego poprzedniego rozkładu dnia. Chodziła do pracy, potem z chłopakami do klubów i od czasu do czasu zaglądała do książek. Axl co bardzo dziwne powstrzymywał się od sexu… Jego kobieta nie była na to jeszcze gotowa, wciąż jego dotyk wzbudzał w niej lekki starach. Problem w tym, że dziewczyna naprawdę go kochała, był dla niej niczym powietrze, niezbędny. I choć Rudzielec już nie raz chciał ją przelecieć nawet bez jej zgody, to jakoś udawało jej się mu przetłumaczyć, żeby jeszcze trochę zaczekał, choć uwierzcie, że nie było łatwo… Mey i Duff, nadal potajemnie się spotykali… No może bardziej pieprzyli się potajemnie, bo nie byli typową parą. U pozostałych Gunsów  bez większych zmian, chociaż Slash ciągle się żali, że jest samotny… I właśnie dziś wszyscy razem mieli wybrać się do Whisky a go go, żeby poszukać sobie dziewczyn, może na więcej niż jeden raz…

Godzina 17.00 mieszkanie Alex.

Axl przekręcił klucz w zamku i wszedł do środka, zastał swoją dziewczynę siedzącą przy stole w kuchni nad książkami. Była ubrana w zwykłą białą bluzkę na ramiączka, luźną czarno żółtą koszulę i dżinsowe szorty. Włosy związała w kitkę i przeplotła je bandamą. Chyba była zaczytana bo nie zauważyła Rudzielca. Ten podszedł do niej i przejechał ręką po jej szyi, wywołując dreszcz.  Kucnął obok i zaczął całować jej szyje z utęsknieniem.
- Axl przestań… proszę nie dziś… - chyba udał, że nie słyszy, bo nie przestawał i uparcie chciał przejść z pocałunkami do jej ust. Chwycił jej podbródek i próbował odwrócić jej głowę w swoją stronę. Dziewczyna jednak silnie się opierała. – Axl dość! – prawie, że krzyknęła z szybciej bijącym sercem.
- Kurwa ! Czy ty w ogóle jeszcze chcesz ze mną być?! – wrzasnął Rose odrywając się od niej.
- Axl spokojnie… - próbowała go uspokoić.
- Co do cholery spokojnie. Odpowiedz chcesz, czy nie?
- Nie wiem – wyszeptała, w jego oczach widziała tyle sprzecznych emocji: gniew, furię zarazem przerażenie i strach i miłość zobaczyła to co widziała pierwszej nocy spędzonej z nim. – Nie wiem Axl… Nie ma dnia w którym byś mnie nie zranił… Tylko, że ja cię kocham i pragnę cię, naprawdę. Tylko, że po tym co się stało, twój dotyk jest dla mnie jak coś obcego. Nie wywołujesz już we mnie podniecenia, tylko strach … Błagam pozwól mi dojść do siebie… - powiedziała to wszystko ze łzami w oczach… Co spowodowało, że i jemu głos się łamał…
- Maleńka, ja rozumiem… Przynajmniej tak mi się wydaje. Skrzywdziłem cię i krzywdzę cię nadal, ale chcę się zmienić… Zobacz są jakieś postępy, bo wcześniej przyparłbym cię do ściany i zgwałcił… Wiem, że ty już mi nie wierzysz, ale kocham cię… - mówiąc to łzy spływały mu po policzku. Klęknął przed nią i ucałował jej dłonie. Dziewczyna otarła mu łzy z twarzy, na co on wtulił się w jej brzuch i ciągle powtarzał- kocham cię mała, naprawdę…
- Wiem Axl, wiem…. – po tej burzliwej rozmowie wstali i troszkę się ogarnęli . Alex założyła koszulkę, krótką ( odsłaniającą lekko brzuch) na ramiączka z logiem Pink Floyd’ów, szorty zostawiła na swoim miejscu, dla własnej wygody wybrała czerwone trampki. Swoje długie włosy rozpuściła, oczy podkreśliła czarną kredką i maskarą, na usta nałożyła czerwoną szminkę.
- Wow ! – zapowietrzył się Axl.
- Dziękuję – powiedziała słodko – idziemy?
- Tak, chłopaki już pewnie czekają…


Piętnaście minut później HH…

- No gdzie oni są ? – niecierpliwił się Duff.
- Spokojnie zaraz będą… Już się tak nie denerwuj… - powiedziała Mey całując go w usta.
- To co dzisiaj im powiemy…? – zapytał patrząc jej w oczy i trzymając mocno w tali.
- Tak powiemy, że pieprzymy się potajemnie… - odpowiedziała z cwaniackim uśmieszkiem dziewczyna.
- Hej, to nie tylko pieprzenie się … - powiedział lekko zawstydzony – no chyba, że tak myślisz.
- Tylko się z tobą droczę idioto… - i znów go pocałowała.
- Yykhhmm – usłyszeli głośne chrząknięcie . Natychmiast oderwali się od siebie zaczerwienieni, jak nastolatki przyłapani na seksie.
- Ktoś mi powie o co tu chodzi? – zapytała głośno Alex . Nagle wokół nich pojawili się wszyscy Gunsi z zaciekawionymi spojrzeniami.
- No więc … - zaczęła Roni.
- Jesteśmy parą – dokończył z bananem na twarzy Duff.
- Wiecie co zabije was…. Jak mogłaś mi nie powiedzieć ?! – złościła się Alex.
- Oj tak wyszło… - wszyscy zaczęli się cieszyć razem z przyjaciółmi, gdy nagle Steven się ocknął:
- Ale Mey od kiedy wy jesteście razem, bo Mckagan cały tydzień wychodził się bzykać…
- Tak tylko, że to mnie ciągle pieprzył… braciszku – odparła z politowaniem…
- Aaa , no sprytne… - i znów wrócił do cieszenia się wszystkim dookoła. Szli wszyscy razem, wypytując nową parę o wszystkie szczegóły, gdy byli już na Sunset Strip wokół nich kręciło się wiele ładnych dziewczyn.
- No zagadaj do którejś – namawiała Slasha Alex.
- Ale co tak po prostu? – udawał głupiego.
- No chyba nie chcesz nam wmówić, że pan Slash, kurwa boski Hudson, się wstydzi – zakpiła Mey.
- Oj tam – machnął na nich ręką Saul. Ale nagle na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech, tylko taki bardziej z podniecenia, niż z radości. A wszystko spowodowała dziewczyna, która właśnie ich minęła. Dość wysoka śliczna dziewczyna, na oko miała 20 lat. Jasna cera, szczupłe nogi, mocno zielone oczy, pełne zaróżowione usta i dopełniające wszystko długie ciemno rude loki z przedziałkiem po środku.
- Niezła jesteś mała – krzyknął mulat.
- Tylko na tyle cię stać ? – zakpiła zatrzymując się za nim. On zaskoczony odwrócił się do niej i odparł:
- Nie, ale mogę ci pokazać, na co naprawdę mnie stać…
- Co może mi wmówisz, że jesteś bogiem seksu i czegoś jeszcze – wciąż mówiła drwiącym tonem.
- Tak gitary, mianowicie, a co do tego pierwszego to sama możesz się przekonać… - dodał seksownym głosem, wgapiając się w jej biust. Podeszła do niego i pociągnęła jego podbródek do góry.
- Nie licz na to mały… - poczym odwróciła się i odeszła, a Slash stał tam i gapił się na jej tyłek z otwartymi ustami.
- No biegnij za nią – powiedziały jednocześnie Mey i Alex, popychając Hudsona w stronę dziewczyny. Chłopak wykonał polecenie i pobiegł za nowo poznaną pięknością. Reszta nie czekając na niego weszła do klubu. Usiedli przy dużym stoliku w rogu, każdy coś zamówił. Kelnerka natychmiast zrealizowała zamówienie. Duff i Mey, jak to świeżo zakochani siedzieli przyklejeni do siebie, ciągle się całując i szeptając sobie jakieś sprośne rzeczy do ucha. Reszta rozmawiała o prawdopodobnym podpisaniu kontraktu. Alex troszkę się nudząc postanowiła iść do toalety, niestety musiała zrezygnować bo w łazience była „lodziarnia”. Słychać było tylko wzdychanie i jęki. No i oczywiście jeszcze męskie nogi z opuszczonymi do kostek spodniami. Wróciła więc na salę i zobaczyła znajomą twarz. Przy ścianie siedział wysoki mężczyzna z długimi, prostymi blond włosami, miał ostre rysy twarzy i pełne jasno różowe usta do tego ciemne szaro zielone oczy. Dziewczyna podeszła do stolika.
- Sebastian?
- Alex… Hej co ty tu robisz? Nie poznałem cię na początku. – odpowiedział z uśmiechem i ją uścisnął.
- Wpadłam z chłopakami, a ty? Czemu sam? Gdzie reszta? – zapytała odwzajemniając uścisk.
- Pracowaliśmy nad nowym kawałkiem, ale każdemu coś nie pasowało, więc musiałem się przewietrzyć.
- Aha rozumiem, choć poznasz Guns n’ Roses. – podeszli do ich stolika, tym samym zwracając na siebie uwagę pozostałych.
- Słuchajcie to jest mój przyjaciel Sebastian Bach, też ma zespół, ale o tym później. W każdym razie to jest moja przyjaciółka Mey, jej chłopak Duff, mój chłopak Axl, Izzy i Steven.- Wszyscy powitali go w miarę ciepło. Przysiadł się do nich i zaczęli rozmawiać o muzyce i jego zespole. Po jakiś dwóch godzinach nie źle na rąbani rozeszli się do domów.

W tym samym czasie gdzieś w L.A…

- Czy ty się ode mnie nie odczepisz?  - powiedziała zirytowana dziewczyna.
- Nie denerwuj się tak ślicznotko – powiedział Slash. – To którędy do ciebie?
- Jesteś strasznie pewny siebie, co? – zapytała stając z nim twarzą w twarz.
- Nawet nie wiesz jak bardzo… - po tych słowach chwycił ją za szyję i przyciągnął ją siebie wpijając się w jej usta. Dziewczyna pod jego dotykiem jakby się rozpłynęła. Jego usta były tak idealne, a zapach tak słodki. Nie umiała mu się oprzeć. Całkowicie podała się jego woli.
- To co Emilly pokażesz mi gdzie mieszkasz? – zapytał z cwaniackim uśmieszkiem .
- Z chęcią – dodała i pociągnęła go za sobą. Wpadli do jej mieszkania z hukiem, ona weszła pierwsza, gdy on zatrzasnął za sobą drzwi znów przylegli do siebie. Całowali się zachłannie, pragnąc siebie więcej i więcej. Dziewczyna była ubrana w kusą sukienkę bez ramiączek z suwakiem z przodu. Slash szybko się do niej dobrał, sukienka szybko poleciała w dół.
- Nie nosisz majtek?! – spytał zadowolony, a zarazem zdziwiony Saul.
- Jakiś problem ? – spytała całując jego goły tors.
- Nie no skąd ?! – i zabrał się do całowania jej ciała. Przemieszczali się szybko po pokoju, nie odstępując swoich ust. Emi pewnym ruchem ściągnęła z niego spodnie. Hudson, pchnął kobietę na łóżko i zawisł nad nią. Całował każdy kawałeczek jej ciała. Podniecenie wzrastało z sekundy na sekundę. Dziewczyna nawet się nie spostrzegła, a on już był w niej. Krzyknęła z przyjemności jaką jej dawał. Jego ruchy w niej były pewne i zdecydowane. Doskonale wiedział  jak doprowadzić kobietę do orgazmu i sam na tym skorzystać.
- Slash! Ooo, tak, tak proooszę, aaa, Slash… - jęczała. To właśnie było to co on lubił w tym najbardziej dziewczyna, krzycząca jego imię… On sam też jęczał i wzdychał. Po jakiś piętnastu minutach wspólnej ekstazy skończyli dochodząc do upragnionego orgazmu. Leżeli koło siebie nadzy, a Hudson podpalił sobie papierosa mocno się nim zaciągając. Odpoczywali tak przyjemnie zmęczeni, całując się po studencku, dodając trochę macanek. W końcu Saul wyciągnął działkę heroiny i poczęstował Emilly, ta nie omieszkała odmówić i tak naćpani usnęli w swoich ramionach… 

1 komentarz:

  1. AAAAAAA! Przepraszam, że dopiero teraz komentuję!
    Ten rozdział to z pewnością mój ulubiony <3 8D
    Seks ze Slashem! No kurwa tak tak tak tak tak! Kocham to!
    Co do Axla... no próbuje się zmienić i za to go cenię! xD
    Świetny rozdział, a teraz nadrabiam kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń