„Real love
or toxic part X”
O 8 rano w mieszkaniu
zadzwonił telefon. Alex poderwała się z łóżka dość cicho, żeby nie obudzić
pochrapującego Rudzielca.
- Halo …? – podniosłą słuchawkę.
- Hej mała, przepraszam, że tak wcześnie ale nie odzywałaś
się i chciałem się upewnić, że wszystko z tobą w porządku… - odezwał się
znajomy głos.
- Tak nic mi nie jest. Wszystko okej. Nie dzwoniłam, bo
wczoraj pogodziłam się z Axlem.
- To znaczy …?
- No wiesz…
- Hej kotek wracaj do łóżka… Mam ochotę na małe co nie co – dobiegło koło jej ucha. Rose
podszedł do niej i pocałował ją w szyję.
- Idź ściągaj spodnie… - powiedziała zadziornie.
- Okej już lecę… - pobiegł.
- Aha już rozumiem…
- Sebastian… Ja… - zaczęła dziewczyna.
- Jasne rozumiem nie będę przeszkadzać. Pa – zakończył
chłodno. Alex to wkurzyło. Wiedziała, że wszyscy oczekują od niej tego, że
zostawi Axla, ale po wczoraj nie chciała tego robić. Znów było jak dawniej.
- No kochaaaanie…! – zawył z sypialni Rose.
- Już, już nie denerwuj się tak… - rzuciła wchodząc do
sypialni i zdejmując jego podkoszulek, który miała na sobie. – No co się tak
patrzysz? Do roboty, tylko szybko. – dodała stojąc przed nim naga. Chłopakowi
nie trzeba było dwa razy powtarzać. Objął ją w tali i przyciągnął na łóżko. Ich
pocałunki, pieszczoty, dotyk za dotykiem wywoływał jeszcze większą przyjemność
i podniecenie. Alex musiała iść do pracy, więc nie mieli za dużo czasu. Rose
wszedł w nią gwałtownie, a całe pomieszczenie wypełnił jej krzyk. Kochali się
szybko i intensywnie. Doszli równocześnie głośno krzycząc. Po wszystkim
dziewczyna chciała się podnieść, ale Axl nie chciał jej wypuścić. Pociągnął ją
za rękę i pocałował.
- Naprawdę musisz już iść …? – zapytał z nadzieją w oku.
- Tak muszę …. Ale możesz iść ze mną pod prysznic. – Chłopak
rozanielony poszedł za nią do łazienki, wpatrując się w jej pośladki.
W tym samym czasie mieszkanie Emilly.
Obudził ją jakiś hałas. Z kuchni dobiegł odgłos tłuczonego
szkła.
- Co jest kurwa ?! – fuknęła i złapała się za bolącą głowę .
– Slash obudź się ktoś jest w kuchni… - machnęła ręką po drugiej stronie łóżka.
Nikogo tam nie było. – Super… myślałam,
że będzie z tego coś więcej, a nie… Wyruchał mnie na wszystkie sposoby i
spierdolił… Zajebiście – mruczała pod nosem powoli podnosząc się. – I kto do
cholery jest w kuchni?!. – Owinęła się jego koszulą – Dziwne nie wziął koszuli
… - pomyślała. I tak prawie całkiem naga ruszyła w stronę kuchni. Przed
drzwiami ktoś zaczął śpiewać piosenkę.
She's got smile that it's seems to me
Reminds me of childhood memories
Where everything
Was as fresh as a bride blue sky
Now and then when I see your face
She takes me away to that special place
And if I stased too long
I probably break down and cry
Sweet child o' mine
Sweet love o' mine
To było niesamowite. Seksowny głos połączony z tymi słowami.
Dziewczyna zajrzała do środka i ujrzała „swojego” faceta , który stał przy
blacie w samym fartuszku z papierosem w zębach, próbując zrobić tosty. Ten
widok był tak podniecający, że Emilly
podeszła do niego i wymierzyła mu klapsa na goły tyłek.
- Hej!? – podskoczył, a do Tosta spadł mu popiół z fajka.
Dziewczyna zaniosła się śmiechem.- śmiejesz się ze mnie…? Tak ?! O jeszcze tego
pożałujesz… - dodał z szyderczym uśmieszkiem i zaczął łaskotać jej brzuszek.
- Nie proszę !!! nie… Aaaaa łaskocze, Slash puść! – W końcu
złapał ją za oba nadgarstki. Obejmował ją od tyłu. Podniecenie rosło z każdą
sekundą.
- Będziesz już grzeczna ? – wyszeptał jej do ucha.
- Yhy- pokiwała głową, oblizując wargi. Bili tak blisko
siebie, że czuła jego rosnącą męskość na swoich pośladkach. Saul przekręcił ją
tak, żeby stała twarzą do niego. – Co śpiewałeś?
- Naszą nową piosenkę… Sweet child o’ mine … Axl napisał ją
dla Alex, ja za to napisałem zajebistą solówkę. – powiedział dumnie.
- Super numer… A teraz proszę cię pieprz mnie … - nie trzeba
było długo czekać. Całując się Em rozsiadła się na blacie w kuchni, za to
Hudson zaczął całować jej szyję. Już chciał zdejmować z niej koszulę, ale :
- Nie ma na to czasu i tak jestem naga. – Chwyciła jego penisa
spod fartuszka i nakierowała go na swoją pochwę. Jęknęła, gdy poczuła go w
sobie. – Szybciej Slash ! – wysapała, pomiędzy krzykami z rozkoszy. Nie było to
romantyczne, po prostu szybki numerek. Saul poruszał się tak mocno i szybko, że
z blatu spadł kolejny kubek… - Slash!!!
– darła się na całe osiedle. – Oooo … tak … ! Aaaaaa ! …. – nagle poczuli
zapach dymu.
- O kurwa moje tosty … ! – powiedział zwalniając mulat.
- Chuj! Dokończ, aaaaa – jęczała jeszcze głośniej wpijając
mu się w usta. On znów bardziej energicznie się ruszał. Po jakiś dwóch minutach
skończyli osiągając chwilę największego uniesienia.
- Teraz możesz wyłączyć tosty. – powiedziała, Emilly
uwalniając go z uścisku. Tak zrobił ze śniadania już wiele nie zostało, więc
zjedli, to co jeszcze było w lodówce.
- Jesteś nimfomanką … Wiesz o tym ? – powiedział z uśmiechem
Slash.
- Masz z tym jakiś problem ? – zapytała całkiem poważnie.
- Wręcz przeciwnie złotko… - odparł cmokając ją w czoło.
- O kurwa już 9! Za pół godziny muszę być w pracy…. – rzuciła dziewczyna biegnąc do łazienki.
- Do jakiej pracy ? – zdziwił się Hudson,
ale nie uzyskał odpowiedzi. Posprzątał więc chociaż potłuczony kubek z podłogi
i wybuchł śmiechem, gdy ją zobaczył. Jego seksocholiczka miała na sobie białą
koszulę na długi rękaw zapiętą po szyję do tego szara spódniczka przed kolano i
czarne szpilki. Włosy upięła w równiutkiego koka, nie miała prawie makijażu. –
Co się z tobą stało ? – zapytał zdumiony .
- Mówiłam ci, że idę o pracy… Muszę lecieć. – podbiegła do
niego i uraczyła go soczystym pocałunkiem.
- Czekaj o 20 w Rainbow ! – krzyknął za nią .
- Okej ! – usłyszał w odpowiedzi. Gdzie ona może pracować? –
zastanawiał się. Hmm może powie mi wieczorem …
19.45 Rainbow.
- Nie no chuj mnie zaraz strzeli! Gdzie oni są?! – warknął
Blondas.
- Spokojnie może się bzykają… Przecież ty wiesz jak to jest…
- powiedziała zalotnie Mey.
- Nie kuś, bo cię w kiblu zgwałcę. – przyciągnął ją do
siebie i pocałował.
- Wiesz Duff, tak w połowie imprezy możemy się tam udać …
- Za to cię wielbię ! – krzyknął na całą ulicę, uniósł ją do
góry i zakręcił.
- Wariacie!
- Patrzcie kurwa jakie love story. – mruknął Izzy, idący z
jakąś dziewczyną. Miała na sobie czarną obcisłą sukienkę bez ramiączek,
wysokie, krwistoczerwone szpilki. Wszystko dopełniał mocny makijaż i sięgające
do tyłka włosy w tym samym kolorze co buty.
- Hej jestem Lilly Catie Foster. – przywitała się.
- Jesteście razem ? – zapytała Roni. Zainteresowani
spojrzeli po sobie i wypowiedzieli jednocześnie:
- Tak jakby…
- Siema – krzyknął na wejście jak zawsze z zaciszem Adler.
- Hej wszystkim – przywitali się idący wtuleni w siebie Alex
i Axl. Dziewczynę Mey skarciła wzrokiem, ale nie przejęła się tym zbytnio. –
Muszę jej wszystko wyjaśnić. – pomyślała.
- Cześć – doszli do nich Emilly i Slash. – To jest moja
dziewczyna Emilly Katharine Rowel. – dodał dumnie Saul. Po powitaniach wszyscy
stłoczyli się do środka i zajęli duży stolik w rogu. Panie zaczęły nawijać o
tym jak to poznały swoich facetów itp. Chłopcy zaś gadali jak zwykle o muzyce.
Po wypiciu paru drinków Rose poderwał się na równe nogi i zawołał resztę
Gunsów. Oni potulnie wyszli za nim na scenę. Ustawili się każdy na swoim
miejscu …
- Dobry wieczór wszystkim … Nazywamy się Guns n’ Roses, a ja
jestem Axl Rose i chciałbym zadedykować naszą nową piosenkę swojej dziewczynie.
Wiem, że mi odpierdala, ale kocham cię! To dla ciebie Alex! – krzyknął
Rudzielec. Slash poruszył palcami po gitarze, a z głośników dobiegał wstęp
Sweet child o’ mine. Alex miała łzy w oczach. Podeszła bliżej sceny i
wpatrywała się w Axla. Stali tak naprzeciw siebie. On śpiewał tylko dla niej.
Nic innego się nie liczyło. Czuli się tak, jakby wokół nie było nikogo. Gdy
skończyli, po jej policzku spłynęła łza, Rose wciągnął ją na scenę i namiętnie
pocałował. Wszyscy zaczęli skandować: Gorzko! Gorzko! … Gdy skończyło się te
małe przedstawienie, cała grupka wróciła na swoje miejsca.
- Kurwa ta nowa dziewczyna Stradlina jest kurewsko ładna…
Nie do chuja ogarnij się ty masz Mey… Lubisz ją, dobrze ci z nią w łóżku i w
ogóle… Ale przecież to ja popierdolony Duff dziwkarz Mckagan i jeszcze nigdy
długo nie wytrzymałem z żadną dziewczyną. – rozmyślał Blondas przyglądając
się nowo spotkałej piękności.
- Hej kochanie o czym tak myślisz ? – usłyszał głos przy swoim
uchu i poczuł lekkie ugryzienie.
- O muzyce… - odparł od niechcenia w stronę Roni.
- Jak zawsze… Hmmm to może pójdziemy do łazienki ..? –
zapytała zalotnie, całując go w usta.
- Tak jasne czemu nie… - tego w sumie nigdy nie odmawiam –
dodał w myślach. Wszyli do łazienki trzymając się za ręce, gdy reszta to
zauważyła zagwizdała i zaczęła bić brawo.
- Pierdolcie się – odparła na to ze śmiechem na ustach
dziewczyna i wciągnęła swojego faceta do kibla. Kryło się tam tyle wspomnień, już nie raz się tu pieprzyli.
Mey oparła się plecami o ścianę i wpiła
się w jego słodkie usta. Całowali się coraz namiętniej. Nie było zbytnio
miejsca, ani czasu więc Duff rozsznurował swoje spodnie i zsunął je razem z
bokserkami do połowy ud. Roni była w sukience, więc w dół poleciały tylko
majtki. Uniósł ją do góry, trzymając w
talii i przyparł mocniej do ściany. Nie przestając się całować i pieścić wszedł
w nią szybko. Kochali się głośno jęcząc
i wzdychając, po 15 minutach wspólnej ekstazy skończyli i lekko rozczochrani wyszli
z łazienki. Przy wyjściu widzieli miny zadowolonych oblechów, którzy
najwyraźniej wszystko słyszeli.
- Uwielbiam cię – powiedziała do niego słodko, całując go w
policzek gdy wracali na swoje miejsca. Odpowiedział jej uśmiechem i usiadł na
swoje stare miejsce. Rozejrzał się badawczo po sali i po chwili zapytał:
- A Stradlin gdzie?
- Poszli z Lill do niej – odpowiedział Slash – chyba wiesz
po co ? – dodał z szyderczym uśmiechem. Blondas przez chwilę udał zachwyt nad
seksem z dziewczynami i wrócił do swoich przemyśleń. Po jakieś godzinie zebrali
się i wyszli na powietrze. Chwiejnym krokiem ruszyli w stronę swoich mieszkań i
HH.
- Alex…- szepnął jej do ucha Rudy.
- Co ? – odparła też szeptem.
- Kocham cię – powiedział z uśmiechem po czym czknął pijacko.
- Tak, tak … - powiedziała rozbawiona.
- Czy ty mi kurwa czasem nie wierzysz? – zdziwił się.
- Axl…
- O nie… - wlazł na najbliższą ławkę i krzykiem zwrócił na
siebie uwagę całego Sunset Strip.- Ja kurwa Axl Rose wyznaję, że jestem po uszy
zakochany w mojej dziewczynie. Nic tego nie zmieni kocham cię rozumiesz… I chuj
mnie obchodzi, że robię z siebie idiotę … Nie zejdę stąd dopóki mnie nie
pocałujesz Alex… - darł się wymachując rękami. Nie było innego wyjścia.
Dziewczyna wdrapała się na ławkę i uraczyła go namiętnym pocałunkiem. Kilkoro
ludzi zaczęło bić im brawo i mówić „ To jest właśnie miłość kurwa!” .
- Jesteś pojebany…
- No wiem, ale i tak mnie kochasz… - i znów przyssali się do
siebie. Wszyscy się rozeszli…
Tej nocy Alex nie mogła zasnąć, patrzyła na Rudzielca, który
twardo spał, seksownie mrucząc.
- Znów jestem szczęśliwa. – powiedziała w ciszę i musnęła
jego usta. W odpowiedzi dostała uśmiech sześciolatka… W tuliła się w niego i
przymknęła oczy….
No kurwa Duff się pieprzy z Mey a myśli o innej. A TO CHUJ!!!!!!!!!!! W życiu się wali i w opowiadaniu no zeźliłam się... Dawaj mi dziewko Izzy'ego. <3 *__________________*
OdpowiedzUsuń