środa, 12 września 2012





„Real love or toxic part X”


O 8 rano w  mieszkaniu zadzwonił telefon. Alex poderwała się z łóżka dość cicho, żeby nie obudzić pochrapującego Rudzielca.
- Halo …? – podniosłą słuchawkę.
- Hej mała, przepraszam, że tak wcześnie ale nie odzywałaś się i chciałem się upewnić, że wszystko z tobą w porządku… - odezwał się znajomy głos.
- Tak nic mi nie jest. Wszystko okej. Nie dzwoniłam, bo wczoraj pogodziłam się z Axlem.
- To znaczy …?
- No wiesz…
- Hej kotek wracaj do łóżka… Mam ochotę na  małe co nie co – dobiegło koło jej ucha. Rose podszedł do niej i pocałował ją w szyję.
- Idź ściągaj spodnie… - powiedziała zadziornie.
- Okej już lecę… - pobiegł.
- Aha już rozumiem…
- Sebastian… Ja… - zaczęła dziewczyna.
- Jasne rozumiem nie będę przeszkadzać. Pa – zakończył chłodno. Alex to wkurzyło. Wiedziała, że wszyscy oczekują od niej tego, że zostawi Axla, ale po wczoraj nie chciała tego robić. Znów było jak dawniej.
- No kochaaaanie…! – zawył z sypialni Rose.
- Już, już nie denerwuj się tak… - rzuciła wchodząc do sypialni i zdejmując jego podkoszulek, który miała na sobie. – No co się tak patrzysz? Do roboty, tylko szybko. – dodała stojąc przed nim naga. Chłopakowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Objął ją w tali i przyciągnął na łóżko. Ich pocałunki, pieszczoty, dotyk za dotykiem wywoływał jeszcze większą przyjemność i podniecenie. Alex musiała iść do pracy, więc nie mieli za dużo czasu. Rose wszedł w nią gwałtownie, a całe pomieszczenie wypełnił jej krzyk. Kochali się szybko i intensywnie. Doszli równocześnie głośno krzycząc. Po wszystkim dziewczyna chciała się podnieść, ale Axl nie chciał jej wypuścić. Pociągnął ją za rękę i pocałował.
- Naprawdę musisz już iść …? – zapytał z nadzieją w oku.
- Tak muszę …. Ale możesz iść ze mną pod prysznic. – Chłopak rozanielony poszedł za nią do łazienki, wpatrując się w jej pośladki.

W tym samym czasie mieszkanie Emilly.

Obudził ją jakiś hałas. Z kuchni dobiegł odgłos tłuczonego szkła.
- Co jest kurwa ?! – fuknęła i złapała się za bolącą głowę . – Slash obudź się ktoś jest w kuchni… - machnęła ręką po drugiej stronie łóżka. Nikogo tam nie było.  – Super… myślałam, że będzie z tego coś więcej, a nie… Wyruchał mnie na wszystkie sposoby i spierdolił… Zajebiście – mruczała pod nosem powoli podnosząc się. – I kto do cholery jest w kuchni?!. – Owinęła się jego koszulą – Dziwne nie wziął koszuli … - pomyślała. I tak prawie całkiem naga ruszyła w stronę kuchni. Przed drzwiami ktoś zaczął śpiewać piosenkę.

She's got smile that it's seems to me
Reminds me of childhood memories
Where everything 
Was as fresh as a bride blue sky
Now and then when I see your face
She takes me away to that special place
And if I stased too long
I probably break down and cry 

Sweet child o' mine
Sweet love o' mine


To było niesamowite. Seksowny głos połączony z tymi słowami. Dziewczyna zajrzała do środka i ujrzała „swojego” faceta , który stał przy blacie w samym fartuszku z papierosem w zębach, próbując zrobić tosty. Ten widok był tak podniecający, że  Emilly podeszła do niego i wymierzyła mu klapsa na goły tyłek.
- Hej!? – podskoczył, a do Tosta spadł mu popiół z fajka. Dziewczyna zaniosła się śmiechem.- śmiejesz się ze mnie…? Tak ?! O jeszcze tego pożałujesz… - dodał z szyderczym uśmieszkiem i zaczął łaskotać jej brzuszek.
- Nie proszę !!! nie… Aaaaa łaskocze, Slash puść! – W końcu złapał ją za oba nadgarstki. Obejmował ją od tyłu. Podniecenie rosło z każdą sekundą.
- Będziesz już grzeczna ? – wyszeptał jej do ucha.
- Yhy- pokiwała głową, oblizując wargi. Bili tak blisko siebie, że czuła jego rosnącą męskość na swoich pośladkach. Saul przekręcił ją tak, żeby stała twarzą do niego. – Co śpiewałeś?
- Naszą nową piosenkę… Sweet child o’ mine … Axl napisał ją dla Alex, ja za to napisałem zajebistą solówkę. – powiedział dumnie.
- Super numer… A teraz proszę cię pieprz mnie … - nie trzeba było długo czekać. Całując się Em rozsiadła się na blacie w kuchni, za to Hudson zaczął całować jej szyję. Już chciał zdejmować z niej koszulę, ale :
- Nie ma na to czasu i tak jestem naga. – Chwyciła jego penisa spod fartuszka i nakierowała go na swoją pochwę. Jęknęła, gdy poczuła go w sobie. – Szybciej Slash ! – wysapała, pomiędzy krzykami z rozkoszy. Nie było to romantyczne, po prostu szybki numerek. Saul poruszał się tak mocno i szybko, że z blatu spadł kolejny kubek…  - Slash!!! – darła się na całe osiedle. – Oooo … tak … ! Aaaaaa ! …. – nagle poczuli zapach dymu.
- O kurwa moje tosty … ! – powiedział zwalniając mulat.
- Chuj! Dokończ, aaaaa – jęczała jeszcze głośniej wpijając mu się w usta. On znów bardziej energicznie się ruszał. Po jakiś dwóch minutach skończyli osiągając chwilę największego uniesienia.
- Teraz możesz wyłączyć tosty. – powiedziała, Emilly uwalniając go z uścisku. Tak zrobił ze śniadania już wiele nie zostało, więc zjedli, to co jeszcze było w lodówce.
- Jesteś nimfomanką … Wiesz o tym ? – powiedział z uśmiechem Slash.
- Masz z tym jakiś problem ? – zapytała całkiem poważnie.
- Wręcz przeciwnie złotko… - odparł cmokając ją w czoło.
- O kurwa już 9! Za pół godziny muszę być w pracy….  – rzuciła dziewczyna biegnąc do łazienki.
- Do jakiej pracy ? – zdziwił się   Hudson, ale nie uzyskał odpowiedzi. Posprzątał więc chociaż potłuczony kubek z podłogi i wybuchł śmiechem, gdy ją zobaczył. Jego seksocholiczka miała na sobie białą koszulę na długi rękaw zapiętą po szyję do tego szara spódniczka przed kolano i czarne szpilki. Włosy upięła w równiutkiego koka, nie miała prawie makijażu. – Co się z tobą stało ? – zapytał zdumiony .
- Mówiłam ci, że idę o pracy… Muszę lecieć. – podbiegła do niego i uraczyła go soczystym pocałunkiem.
- Czekaj o 20 w Rainbow ! – krzyknął za nią .
- Okej ! – usłyszał w odpowiedzi. Gdzie ona może pracować? – zastanawiał się. Hmm może powie mi wieczorem …  

19.45 Rainbow.

- Nie no chuj mnie zaraz strzeli! Gdzie oni są?! – warknął Blondas.
- Spokojnie może się bzykają… Przecież ty wiesz jak to jest… - powiedziała zalotnie Mey.
- Nie kuś, bo cię w kiblu zgwałcę. – przyciągnął ją do siebie i pocałował.
- Wiesz Duff, tak w połowie imprezy możemy się tam udać …
- Za to cię wielbię ! – krzyknął na całą ulicę, uniósł ją do góry i zakręcił.
- Wariacie!
- Patrzcie kurwa jakie love story. – mruknął Izzy, idący z jakąś dziewczyną. Miała na sobie czarną obcisłą sukienkę bez ramiączek, wysokie, krwistoczerwone szpilki. Wszystko dopełniał mocny makijaż i sięgające do tyłka włosy w tym samym kolorze co buty.
- Hej jestem Lilly Catie Foster. – przywitała się.
- Jesteście razem ? – zapytała Roni. Zainteresowani spojrzeli po sobie i wypowiedzieli jednocześnie:
- Tak jakby…
- Siema – krzyknął na wejście jak zawsze z zaciszem Adler.
- Hej wszystkim – przywitali się idący wtuleni w siebie Alex i Axl. Dziewczynę Mey skarciła wzrokiem, ale nie przejęła się tym zbytnio. – Muszę jej wszystko wyjaśnić. – pomyślała.
- Cześć – doszli do nich Emilly i Slash. – To jest moja dziewczyna Emilly Katharine Rowel. – dodał dumnie Saul. Po powitaniach wszyscy stłoczyli się do środka i zajęli duży stolik w rogu. Panie zaczęły nawijać o tym jak to poznały swoich facetów itp. Chłopcy zaś gadali jak zwykle o muzyce. Po wypiciu paru drinków Rose poderwał się na równe nogi i zawołał resztę Gunsów. Oni potulnie wyszli za nim na scenę. Ustawili się każdy na swoim miejscu …
- Dobry wieczór wszystkim … Nazywamy się Guns n’ Roses, a ja jestem Axl Rose i chciałbym zadedykować naszą nową piosenkę swojej dziewczynie. Wiem, że mi odpierdala, ale kocham cię! To dla ciebie Alex! – krzyknął Rudzielec. Slash poruszył palcami po gitarze, a z głośników dobiegał wstęp Sweet child o’ mine. Alex miała łzy w oczach. Podeszła bliżej sceny i wpatrywała się w Axla. Stali tak naprzeciw siebie. On śpiewał tylko dla niej. Nic innego się nie liczyło. Czuli się tak, jakby wokół nie było nikogo. Gdy skończyli, po jej policzku spłynęła łza, Rose wciągnął ją na scenę i namiętnie pocałował. Wszyscy zaczęli skandować: Gorzko! Gorzko! … Gdy skończyło się te małe przedstawienie, cała grupka wróciła na swoje miejsca.
- Kurwa ta nowa dziewczyna Stradlina jest kurewsko ładna… Nie do chuja ogarnij się ty masz Mey… Lubisz ją, dobrze ci z nią w łóżku i w ogóle… Ale przecież to ja popierdolony Duff dziwkarz Mckagan i jeszcze nigdy długo nie wytrzymałem z żadną dziewczyną. – rozmyślał Blondas przyglądając się  nowo spotkałej piękności.
- Hej kochanie o czym tak myślisz ? – usłyszał głos przy swoim uchu i poczuł lekkie ugryzienie.
- O muzyce… - odparł od niechcenia w stronę Roni.
- Jak zawsze… Hmmm to może pójdziemy do łazienki ..? – zapytała zalotnie, całując go w usta.
- Tak jasne czemu nie… - tego w sumie nigdy nie odmawiam – dodał w myślach. Wszyli do łazienki trzymając się za ręce, gdy reszta to zauważyła zagwizdała i zaczęła bić brawo.
- Pierdolcie się – odparła na to ze śmiechem na ustach dziewczyna i wciągnęła swojego faceta do kibla. Kryło się tam  tyle wspomnień, już nie raz się tu pieprzyli. Mey oparła się plecami o ścianę i  wpiła się w jego słodkie usta. Całowali się coraz namiętniej. Nie było zbytnio miejsca, ani czasu więc Duff rozsznurował swoje spodnie i zsunął je razem z bokserkami do połowy ud. Roni była w sukience, więc w dół poleciały tylko majtki. Uniósł ją do góry, trzymając  w talii i przyparł mocniej do ściany. Nie przestając się całować i pieścić wszedł w nią szybko. Kochali się  głośno jęcząc i wzdychając, po 15 minutach wspólnej ekstazy skończyli i lekko rozczochrani wyszli z łazienki. Przy wyjściu widzieli miny zadowolonych oblechów, którzy najwyraźniej wszystko słyszeli.
- Uwielbiam cię – powiedziała do niego słodko, całując go w policzek gdy wracali na swoje miejsca. Odpowiedział jej uśmiechem i usiadł na swoje stare miejsce. Rozejrzał się badawczo po sali i po chwili zapytał:
- A Stradlin gdzie?
- Poszli z Lill do niej – odpowiedział Slash – chyba wiesz po co ? – dodał z szyderczym uśmiechem. Blondas przez chwilę udał zachwyt nad seksem z dziewczynami i wrócił do swoich przemyśleń. Po jakieś godzinie zebrali się i wyszli na powietrze. Chwiejnym krokiem ruszyli w stronę swoich mieszkań i HH.
- Alex…- szepnął jej do ucha Rudy.
- Co ? – odparła też szeptem.
- Kocham cię – powiedział z uśmiechem po czym czknął pijacko.
- Tak, tak … - powiedziała rozbawiona.
- Czy ty mi kurwa czasem nie wierzysz? – zdziwił się.
- Axl…
- O nie… - wlazł na najbliższą ławkę i krzykiem zwrócił na siebie uwagę całego Sunset Strip.- Ja kurwa Axl Rose wyznaję, że jestem po uszy zakochany w mojej dziewczynie. Nic tego nie zmieni kocham cię rozumiesz… I chuj mnie obchodzi, że robię z siebie idiotę … Nie zejdę stąd dopóki mnie nie pocałujesz Alex… - darł się wymachując rękami. Nie było innego wyjścia. Dziewczyna wdrapała się na ławkę i uraczyła go namiętnym pocałunkiem. Kilkoro ludzi zaczęło bić im brawo i mówić „ To jest właśnie miłość kurwa!” .
- Jesteś pojebany…
- No wiem, ale i tak mnie kochasz… - i znów przyssali się do siebie. Wszyscy się rozeszli…

Tej nocy Alex nie mogła zasnąć, patrzyła na Rudzielca, który twardo spał, seksownie mrucząc.
- Znów jestem szczęśliwa. – powiedziała w ciszę i musnęła jego usta. W odpowiedzi dostała uśmiech sześciolatka… W tuliła się w niego i przymknęła oczy…. 

1 komentarz:

  1. No kurwa Duff się pieprzy z Mey a myśli o innej. A TO CHUJ!!!!!!!!!!! W życiu się wali i w opowiadaniu no zeźliłam się... Dawaj mi dziewko Izzy'ego. <3 *__________________*

    OdpowiedzUsuń